Belgowie powoli przyzwyczaili się już do faktu, że co miesiąc związki zawodowe ogłaszają strajk narodowy, ostatnio 16 grudnia 2022 r., 31 stycznia, 14 lutego i 10 marca 2023 r. Strajk wypada zawsze w środę lub piątek, a dla mieszkańców Belgii oznacza poważne zakłócenia w codziennym funkcjonowaniu z powodu demonstracji i licznych utrudnień – szczególnie w komunikacji miejskiej. Przyczyny ostatnich strajków to rosnące ceny energii i produktów w sklepach. W historii świata protesty o podłożu ekonomicznym mają dość długą historię, a te z końca XIX wieku zaowocowały nie tylko polepszeniem losu robotników, ale i powstaniem Święta Pracy.

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?

Rewolucja przemysłowa przyniosła wiele wynalazków i zmian na lepsze, ale stała się też zarzewiem procesów społecznych i kulturalnych, które przeorały ówczesne społeczeństwo i stały się początkiem dzikiego kapitalizmu. W fabrykach pracowały rzesze robotników – nie tylko mężczyzn, ale i kobiet oraz dzieci. Dzień pracy trwał niezwykle długo – dwanaście, czternaście godzin, a wypłata była niewysoka. Nie znano czegoś takiego jak wakacje, nie istniały żadne zabezpieczenia socjalne czy opieka medyczna. Pracownik, który uległ wypadkowi, w zasadzie nie mógł liczyć na żadną pomoc. Robotnicy na początku przyjmowali z rezygnacją swój ciężki los, ale potem zaczęli się buntować przeciwko tak niehumanitarnym warunkom. Domagali się ośmiogodzinnego dnia pracy, godnej pensji oraz opieki socjalnej.

W Europie wprowadzono pewne polepszenia doli robotników – w Wielkiej Brytanii tzw. ustawy fabryczne ograniczały m.in. zatrudnianie dzieci. Jednak w Ameryce panował nadał drapieżny kapitalizm. Na 1 maja 1886 r. w Chicago zaplanowano robotnicze protesty, gdyż właśnie tego dnia upływał termin dany amerykańskiemu rządowi przez związkowców na rozpatrzenie propozycji skrócenia dnia pracy. W myśl hasła – 8 godzin pracy, 8 godzin odpoczynku i 8 godzin na to, na co ma się ochotę. Rząd jednak nie zrobił nic w sprawie robotników, dlatego na ulice Chicago wyszły tłumy. Dodatkowym powodem ich protestu była chęć wyrażenia solidarności, ponieważ jeden z kapitalistów zwolnił wszystkich dotychczasowych robotników i na ich miejsce zatrudnił nowych.

Manifestacje, początkowo pokojowe, przekształciły się w zamieszki i starcia z policją, która bez pardonu rozprawiała się z buntownikami. W trakcie trwania protestów na Haymarket Square w tłumie została zdetonowana bomba – zginęło kilkunastu robotników i policjantów. Przywódców strajku oskarżono i powieszono lub uwięziono.

By uczcić bunt robotników w Chicago, II Międzynarodówka Socjalistyczna już w 1889 r. wprowadziła Święto Pracy, a właściwie Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy, wyznaczając datę święta na 1 maja – w rocznicę zajść w Chicago. Pierwsze obchody nowego święta odbyły się już w następnym roku, również w Belgii. W Polsce, choć pod zaborami, w różnych miastach także odbyły się przemarsze, często wbrew woli państw zaborczych.

NIECH SIĘ ŚWIĘCI 1 MAJA!

Takie propagandowe hasło widniało na wielu transparentach podczas obchodów 1 maja za czasów komunistycznych w Polsce, kiedy to wprowadzono 1 maja jako dzień świąteczny. W wielu państwach do dzisiaj 1 maja jest znany jako Święto Pracy i jest dniem wolnym: w Finlandii, Francji, Niemczech, Włoszech, Hiszpanii, Słowacji, Szwecji, Słowenii, Norwegii, ale także w państwa położonych poza Europą. Świętują Panama, Kostaryka, Meksyk. Dzień Pracy obchodzony jest ogółem w 66 krajach na świecie, choć nie zawsze 1 maja. W Stanach Zjednoczonych Święto Pracy przypada w pierwszy poniedziałek września, by odciąć się od krwawych wydarzeń w Chicago.

W Belgii 1 maja to dzień wolny od pracy, a jego symbolem jest konwalia – symbol szczęścia i pomyślności (także w pracy). Bukieciki konwalii są obowiązkowym prezentem tego dnia, który spędza się z rodziną i przyjaciółmi, często świętując wyjściem do restauracji. W Polsce 1 maja ustanowiono świętem państwowym w 1950 r. i nadano mu charakter ogólnospołecznego zjednoczenia wszystkich ludzi pracy. W wielotysięcznych pochodach maszerowali przedstawiciele całego społeczeństwa, w tym uczniowie – często nie z własnej woli, ale z przymusu. Przemawiali z trybun politycy i działacze, a w sklepach można było wtedy wyjątkowo kupić rarytasy rzadko pojawiające się na rynku – pomarańcze, czekoladę lub szynkę. Współcześnie jest to początek długiego majowego weekendu, czasu grillowania i wycieczek, gdyż 3 maja przypada kolejne święto – rocznica uchwalenia Konstytucji 3 maja. Do dziś w różnych krajach organizacje lewicowe i anarchistyczne organizują pochody pierwszomajowe, ale mają one już zdecydowanie mniejszą skalę i ograniczony zasięg.

BELGIA – KRAJ STRAJKUJĄCYCH

Belgia zajmuje pierwsze miejsce pod względem liczby dni strajków – 97 dni na 1000 pracowników (za lata 2011–2020) i przy obecnej ich skali na pewno nie odda pierwszeństwa innemu krajowi. W historia Belgii mówi się o czterech dużych strajkach, które zmieniły oblicze państwa. Wiele praw, którymi dziś cieszą się zachodnie demokracje, zostało wywalczonych właśnie dzięki strajkom.

Oto krótki przegląd ważnych dla belgijskiego społeczeństwa strajków. 8 kwietnia 1902 r. i 14 kwietnia 1913 r. strajkowano, domagając się wprowadzenia zasady powszechności wyborów, czyli aby czynne i bierne prawo wyborcze przysługiwało wszystkim obywatelom, w tym kobietom. Strajk z 1902 r. miał spontaniczny charakter. Strajk z 1913 r. rozpoczął się z namowy partii socjalistycznej i wzięło w nim udział aż 300 tys. ludzi. Wielu strajkujących poniosło śmierć. Jednak dopiero po I wojnie światowej prawo wyborcze zostało przyznane wszystkim mężczyznom, z kolei kobietom – dopiero w 1948 r.

Natomiast 9 lipca 1955 r. chrześcijańskie związki zawodowe żądały wprowadzenia pięciodniowego tygodnia pracy. Choć strajk zakończył się dobrze, czyli zawarciem porozumienia, to musiało minąć jeszcze 10 lat, by wszędzie wprowadzono je w życie.

Strajk z 15 grudnia 2014 r. pamiętać możemy i my. Związki zawodowe – socjalistyczny, chrześcijański i liberalny – namawiały do strajku przeciw planom oszczędnościowym rządu Charles’a Michela. Rządowy plan zakładał podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat, zamrożenie indeksacji płac oraz duże oszczędności w wydatkach na zdrowie. Ten strajk charakteryzowała masowość biorących w nim udział sektorów państwa – nie jeździły pociągi, metro, tramwaje i autobusy, nie działało lotnisko w Zaventem, zamknięte były sklepy, szkoły i urzędy, perturbacje dotknęły szpitale i pocztę. Ośrodki przemysłowe i drogi były barykadowane, a wejścia do urzędów i placówek finansowych blokowane. Niewiele osób pojawiło się w pracy. Związkowcy zarzucali rządowi, że szuka oszczędności na pracownikach, podczas gdy najbogatsi nie płacą podatków od swoich fortun.

STRAJK STULECIA

Najbardziej w świadomości społeczeństwa belgijskiego zapisał się jednak strajk z 1960 r. – nazwany „strajkiem stulecia”. Sparaliżował dosłownie cały kraj. Sprzeciwiano się podniesieniu wieku emerytalnego, podwyższeniu podatków i obniżeniu zasiłków dla bezrobotnych. Strajk miał wiele reperkusji i wpłynął na życie wielu osób. Począwszy od króla Belgów Baudouina, który musiał skrócić swój miesiąc miodowy z nowo poślubioną księżniczką hiszpańską Fabiolą i wrócić pospiesznie do kraju. A wszystko rozpoczęło się 26 września, kiedy premier Gaston Eyskens przedstawił projekt reform oszczędnościowych zaprezentowany jako „la loi unique”, co przez przeciwników zmian szybko zostało przechrzczone na „la loi inique”, czyli niegodziwe prawo. Gdy projekt ujrzał światło dzienne, rozpoczęły się manifestacje i przerwy w pracy. Najpierw w przemysłowych ośrodkach na terenie Walonii, ale potem strajk z sektora państwowego rozlał się na wszystkie dziedziny działalności i objął też duże miasta we Flandrii.

Od początku grudnia przez pięć tygodni trwał strajk generalny, który miał on na poły powstańczy charakter. Pierwsza wielka manifestacja odbyła się 14 grudnia, w przeddzień ślubu króla Baudouina. Związki pracownicze chciały mocno zaakcentować rozdźwięk między życiem na belgijskim dworze a dolą belgijskich robotników. Pomimo zimy w manifestacjach – jako aktywni uczestnicy i jako sympatycy – brały udział dziesiątki tysięcy ludzi. W Liège 14 grudnia na ulice wyszło 50 tys. osób. 20 i 21 grudnia strajkowało już 150 tys. Nie działały urzędy i szkoły, fabryki i duże sklepy, poczta i kina. Port w Antwerpii został zablokowany. Prawie nie było elektryczności. Podróż samochodem z miasta do miasta możliwa była po wydaniu przepustki przez związki. 6 stycznia 1961 r. w Liège w czasie potyczek z policją śmierć poniósł jeden robotnik, a drugi został ciężko ranny.

Symbolem tego strajku stał się André Renard – przewodniczący walońskich związków zawodowych optujący za obaleniem „la loi unique” i reform państwa zmierzających w stronę federalizmu. Efektem „strajku stulecia” było wycofanie w połowie stycznia następnego roku ustawy i dymisja rządu.

OBECNE STRAJKI

Na lata 2022–2023 związkowcy zaplanowali całą serię strajków. Zaczęło się od strajku generalnego 9 listopada 2022 r. Związki zawodowe chcą zmusić rząd do podjęcia bardziej zdecydowanych działań. Koszty utrzymania i energii rosną, siła nabywcza maleje. W wydawanych oświadczeniach podkreśla się, że coraz więcej osób nie jest w stanie utrzymać się za swoją pensję albo godnie za nią żyć. Żądają większej sprawiedliwości podatkowej, utrzymania systemu autonomicznej indeksacji płac, który umożliwia dostosowanie wydatków do rosnących cen, chcą też realnego wzrostu płac, który pozwoli na godne życie. Domagają się ustalenia maksymalnej ceny elektryczności i gazu.

9 listopada 2022 r. jeździł co czwarty pociąg, na lotnisku w Zaventem odwołano połowę lotów, a w Charleroi – wszystkie. Do strajku przyłączyli się pracownicy niektórych szpitali w Brukseli i Walonii, by zaakcentować złe warunki pracy. Ogłoszono, że pomoc medyczna będzie udzielana tylko w nagłych przypadkach. Strajk miał wpływ też na jeszcze jedną dziedzinę życia – nie zbierano worków ze śmieciami, które tradycyjnie wystawia się w Belgii w określone dni przed dom. Rosły hałdy niezebranych worków, a wiatr i ptaki dopełniały reszty, sprawiając, że śmieci roznosiły się po ulicach.

Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy, zwany popularnie Świętem Pracy, obchodzony jest regularnie od 1890 r. Stracił już na znaczeniu, jakie miał w swoich początkach – jest teraz raczej po prostu dniem wolnym od pracy. Mało kto pamięta jednak, że nasz czas wolny był okupiony walką, przemocą i śmiercią.

 

Sylwia Maj

 

Gazetka 221 – maj 2023