Fot. fotoliaW pracy ogranicza cię wszystko – szef, czas, obowiązki. Jeśli jednak myślisz, że na wakacjach możesz sobie pofolgować, pijąc drinka na wydmie czy urządzając grilla w środku lasu, tkwisz w błędzie. Możesz mieć wolne od niekompetentnych współpracowników czy od namolnego budzika, ale od etykiety nie uciekniesz. Urlop nie zwalnia z dobrych manier. Lepiej zapoznać się z wakacyjnym kodeksem karnym niż popełnić faux pas i wrócić do domu z kwaśną miną zamiast z egzotycznymi wspomnieniami.

BAŁWAN!

Jakże często komunikację pojmujemy jednocześnie jako środek transportu oraz jako wymianę informacji między osobami. Tymczasem te dwa połączenia powinny być prawnie zakazane. Pociąg, autokar, samolot to pojazdy, których celem jest przetransportowanie nas z punktu A do punktu B. Z pewnością nie są to obiekty stworzone z myślą o rozrywce, choć zdarza się, że pasażerowie traktują je jak jeden wielki plac zabaw. Chcąc odbyć podróż w miłej atmosferze, sam musisz stworzyć ku temu warunki. Przywitaj się z kompanami, ale postaw na powściągliwy i wyważony gest, a nie na ekstrawertyczny słowotok. Swoją skłonność do podejmowania niezobowiązujących pogaduch zduś w zarodku. Podobnie jak bierni palacze, są i bierni słuchacze. Być może interlokutor zachwyci się twoimi anegdotami, ale w przypadku osoby (dosłownie) postronnej każde słowo może prowokować silną migrenę. Znasz wyliczankę, którą tak mozolnie powtarzają rodzice swym nadpobudliwym dzieciom? „Cisza na morzu, wicher dmie. Za chwilę bałwan odezwie się…”.

DŹWIĘK MOŻE ZABIĆ

Poziom natężenia dźwięku to logarytmiczna miara natężenia dźwięku. Jednostką, która ją określa, jest decybel (dB). 10 dB generuje szelest liści przy łagodnym wietrze, 60 dB – odkurzacz, 100 dB – motocykl bez tłumika, a 190 dB – start rakiety kosmicznej. Na ochronę przed hałasem zużywamy ogromne ilości energii. Powyżej 75 dB organizm człowieka może zareagować uszkodzeniami organicznymi i chorobami, np. nadciśnieniem tętniczym, zaburzeniami pracy żołądka czy wzrostem wydzielania adrenaliny. Hałas powyżej 90 dB może sprowokować osłabienie, a nawet ubytek słuchu. Powyżej 130 dB organizm balansuje na granicy bólu. Przy 154 dB następuje pęknięcie błony bębenkowej w uszach, zaś przy dźwięku o natężeniu 200 dB uszkodzeniu ulegają płuca. Im dokuczliwość dźwięku jest większa i dłuższa, tym poważniejsze są konsekwencje. Ponoć w starożytnych Chinach hałas stosowany był jako wyjątkowo ciężka tortura.

Nie czuj się więc bezkarnie, jeśli jesteś introwertykiem, a twojej głowy nie widać spod słuchawek o metrowej średnicy. Zdarza się, że muzyki nie słuchasz tylko ty, ale i twój sąsiad z przedziału, a nawet sam maszynista pociągu. Mocne bity odłóż na samotny wieczór w zaciszu własnego pokoju. W środkach transportu postaw na stonowane kompozycje. Zwłaszcza jeśli podróż trwa wiele godzin i nie masz możliwości odseparowania się od współpasażerów. Dyscyplinuj także poziom dźwięku podczas ogródkowych nasiadówek lub na plaży w szczycie sezonu.

W dziedzinie nauki od lat prężnie działają ekolodzy muzyki, którzy dążą do ochrony muzyki jako środka ekspresji. Udowadniają, że nadmierne nagłośnienie wpływa na rozdrażnienie, przytępienie wrażliwości oraz manipulowanie podświadomością i wnoszą o tworzenie stref ciszy w przestrzeni publicznej. Nie produkuj więc akustycznych śmieci. Dźwięk może zabić – dowiodły badania prowadzone przez Europejską Agencję Kosmiczną.

CO KRAJ, TO DRESS CODE

To wspaniale, że wakacje kojarzą się nam ze swobodą. Jednak nawet największy upał nie usprawiedliwia całkowitego obnażania ciała na publicznej plaży lub w restauracji hotelowej. Turyści mają prawo być oburzeni nieoczekiwanym widokiem gołego torsu lub pośladków. Jedwabny szal, pareo lub lniana koszula z pewnością powinny znaleźć się w bagażu podręcznym. Granica dobrego smaku bywa cienka i umowna – bądź przezorny. Pamiętaj także, że strój jest zwierciadłem kultury. To, co uchodzi na plaży w Jelitkowie, kompletnie nie zda egzaminu w Bangkoku. Przed urlopem (zwłaszcza zagranicznym) warto przeanalizować zagadnienia związane z ubiorem w wybranych kręgach kulturowych. Odzienie wierzchnie stanowi często kod identyfikujący grupy społeczne, znak demonstrujący odrębność czy wskazujący status społeczny. W niektórych krajach azjatyckich czy muzułmańskich odsłanianie dekoltu, ramion lub nóg nie jest dobrze widziane i może być przyczynkiem do niezłego ambarasu. Zwiedzanie kościołów, katedr i sanktuariów także wiąże się z surowymi zasadami – na wszelki wypadek weź ze sobą spódnicę o długości przynajmniej za kolano oraz narzutę osłaniającą ramiona i łokcie.

MÓJ JEST TEN KAWAŁEK PODŁOGI…

…Nie mówcie mi więc, co mam robić! Tak śpiewał niegdyś Mr. Zoob, polski zespół grający alternatywnego rocka. Generalnie można zgodzić się z przesłaniem autora tekstu, ale obawiam się, że nie dotyczy on każdego i wszędzie.

Zanieczyszczenie planety zamieniło najpiękniejsze plaże świata w egzotyczne wysypiska śmieci. Organizacje walczące na rzecz ekologii biją na alarm, podając do wiadomości, że z dużym prawdopodobieństwem do 2050 roku w morzach i oceanach będzie więcej plastiku niż ryb (notabene Belgia ma w tym swój skromny udział, ponieważ to w Gandawie urodził się chemik Leo Hendrik Baekeland, uznawany za ojca tworzyw sztucznych). Co roku do mórz i oceanów trafia 8 mln ton plastikowych odpadów, z czego 236 tys. ton stanowi mikroplastik. Wylicza się, że na powierzchni oceanów znajduje się pięć „wysp” utworzonych z plastikowych odpadów. Jedna z nich wielkością dorównuje powierzchni Francji! Co się dziwić, gdy co minutę do morza trafia taka ilość plastiku, jaka znajduje się w jednej śmieciarce. Wiele gatunków ryb, które spożywamy, zawiera w sobie niestrawione resztki mikroplastiku. Nikogo więc nie zaskoczą badania ujawniające jego obecność w… ludzkich odchodach.

Jeśli nie jesteś „zero waste”, z pewnością trudniej ci z miejsca wykazać ekoekscytację, ale przynajmniej skłoń się ku refleksji o zachowaniu czystości w miejscach wypoczynkowych. Kilka lat temu Zakład Oceanografii Rybackiej i Ekologii Morza zajął się oceną zanieczyszczenia plaż południowego Bałtyku odpadami pochodzenia antropogenicznego. Szczegółowe analizy dowodzą, że na polskich plażach dominują odpady plastikowe i papierosy, a na poziom zaśmiecania plaż ma wpływ przemysł turystyczny.

Wakacyjny savoir-vivre sprowadza się do prostej zasady: Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. A ja dodam drugą: Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. Udanego urlopu!

 

Sylwia Znyk

 Fot. fotolia

 

Gazetka 183 – lipiec/sierień 2019