O promocji sztuki polskiej prowadzonej przez Galerię Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej w Brukseli
Z Katarzyną, Magdaleną i Justyną Napiórkowskimi rozmawia Anna Durcois.

Anna Durcois: Galeria Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej przy Mont des Arts w Brukseli istnieje już od blisko 10 lat. Czy to sukces Galerii, czy też polskiej sztuki?

Katarzyna Napiórkowska: Prawie dekada funkcjonowania na bardzo wymagającym rynku sztuki w Belgii to zdecydowanie potwierdzenie znakomitego poziomu sztuki polskiej. Konfrontacja ta jest rzeczywiście wymagająca, dość powiedzieć, że w ostatnich latach o Brukseli mówi się, że staje się międzynarodową stolicą sztuki – tak jak kiedyś Paryż czy Nowy Jork. To tu odbywają się znaczące wystawy, funkcjonują prężne instytucje, odbywają się targi takie jak Brafa. Bruksela jest miastem kolekcjonerów i bardzo rozwiniętego obiegu sztuki. Gandawa ma aktywne środowisko artystyczne, Antwerpia kojarzona jest z designem. Blisko stąd do Amsterdamu, Londynu i Paryża. Są to oczywiście ogromne atuty tego miasta. Stanowią jednak także niebagatelne wyzwanie. Oto sztuka polska musi się w tym kontekście obronić. Jedyne i najważniejsze, co mamy do zaoferowania – to bardzo wysoki poziom artystyczny. I ten poziom artystyczny zapewnia sukces.

Jak wspominają panie początki?

Justyna Napiórkowska: Otwarcie Galerii poprzedzała intensywna praca – planowanie wystaw, ich organizacja, remont lokalu. Wszystko to w naszym przypadku nie było działalnością osób mieszkających w Belgii na stałe, bowiem naszym głównym miastem jest Warszawa. Należało zatem zrozumieć nowe środowisko, obowiązujący w nim system prawny, ale i praktykę. Formalności także były wymagające – właściwie przywiozłyśmy walizkę dokumentów, każdy z nich miał stosowne potwierdzenia polskich instytucji. Naturalnie – dzięki Unii Europejskiej było to łatwiejsze niż jeszcze kilka lat wcześniej, ale można też przyznać, że integracja rozwija się na podstawie doświadczeń firm takich jak nasza. Decyzja o otwarciu brukselskiej filii została przez nas podjęta w bardzo szczególnym czasie – trwała wówczas prezydencja Polski w Unii Europejskiej. Uznałyśmy, że Bruksela jest także naszą europejską stolicą. Podczas wernisażu inauguracyjnego, w którym obok nas uczestniczył także 4-letni syn Magdy, Piotruś, były tłumy. Galerię odwiedził ambasador RP, pan Artur Harazim. Wieczorem wszyscy gratulowali nam odwagi!

Rzeczywiście, było to śmiałe przedsięwzięcie. W Galerii odbyło się już kilkadziesiąt wystaw. Które z nich są dla pań najważniejsze?

Magdalena Napiórkowska: Właściwie zawsze najważniejsza jest wystawa właśnie przygotowywana. Ze szczególnym sentymentem wspominamy jednak inaugurację Galerii. Odbyła się w Europejską Noc Muzeów w 2012 roku. Pokazałyśmy prace najlepsze – były to rzeźby Magdaleny Abakanowicz, której wystawy obecnie przygotowują najważniejsze muzea na świecie, w tym roku na przykład Tate Modern w Londynie. Prezentowałyśmy też prace profesora Józefa Szajny, Edwarda Dwurnika, profesora Leszka Rózgi, profesora Antoniego Fałata, Franciszka Starowieyskiego i wielu innych wybitnych artystów XX wieku. W ciągu lat działalności Galerii odbyły się także wystawy indywidualne tych twórców. Znakomicie wspominamy także wystawę kolaży Wisławy Szymborskiej. Galerię odwiedzały wówczas tłumy miłośników poezji, ale także wyobraźni polskiej noblistki. Dla wielu Belgów było to odkrycie ogromnego talentu ich ukochanej poetki. Było to budujące.

Czy Galeria ma wsparcie finansowe ze strony państwowych instytucji?

Katarzyna Napiórkowska: Bardzo cenimy sobie niezależność. Oznacza to także samodzielność pod każdym względem. Galeria powstała i funkcjonuje bez żadnych dotacji. Oczywiście niezależność to zawsze duża odpowiedzialność.

Czy galerii udało się stworzyć relacje kolekcjonerskie z belgijskimi kolekcjonerami?

Justyna Napiórkowska: Belgowie mają bardzo wyrobione artystyczne gusty i oczekiwania. Mają przy tym bardzo duże zainteresowanie sztuką. Z ciekawością odkrywają nowe nazwiska. Często słyszymy o tym, jak bardzo zaskoczeni są bogatym środowiskiem artystycznym w Polsce, prezentowanym przez nas na kolejnych wystawach. Jednak pozostaje bardzo dużo do zrobienia, jeśli chodzi o rzeczywistą promocję. Choć wielu autorów polskich, których dotychczas prezentowałyśmy, było rozpoznawalnych. Zdarzało nam się przy tej okazji odkryć belgijskie kolekcje, w których znajdują się zakupione kilkadziesiąt lat temu prace klasyków sztuki polskiej – na przykład Antoniego Fałata czy Jana Tarasina. Udało nam się także umieścić prace polskich artystów w znaczących belgijskich zbiorach. Praca profesora Leszka Rózgi na przykład znalazła się w kolekcji obok znakomitego XV- i XVI-wiecznego malarstwa. Na dodatek w miejscu, gdzie jest eksponowana, trzeba było odrobinę przesunąć obraz ze szkoły Bruegla – po to, by stworzyć miejsce dla dzieła Rózgi. Brzmi to jak anegdota, ale po prostu tak się wydarzyło!

Czy wśród kolekcjonerów są także przedstawiciele belgijskiej Polonii?

Magdalena Napiórkowska: Zdecydowanie! Można powiedzieć, że właśnie te osoby są ambasadorami sztuki polskiej! To często przedsiębiorcy, którzy będąc na emigracji, osiągnęli sukces w różnych dziedzinach. Po intensywnych latach pracy mają czas, by poważnie zainteresować się sztuką. To bardzo budujące. A ponadto sukces sztuki polskiej to sukces Polski i Polaków! Coś, co nas jednoczy – ze sobą i ze światem!

Od początku działalności Galerii towarzyszy wiele inicjatyw – na przykład wykłady w instytucjach europejskich prowadzone przez dr Justynę Napiórkowską.

Justyna Napiórkowska: To prawda – w Komisji Europejskiej oraz w Parlamencie Europejskim odbyło się kilkadziesiąt wykładów. Przygotowywałam je, myśląc szczególnie o europejskiej tożsamości, tak by zaakcentować wspólne europejskie dziedzictwo. Często jednak ich tematy w znaczącej mierze odnosiły się do historii sztuki polskiej, a także do twórców współczesnych. Zdecydowanie mamy czym zaimponować – na przykład sztuka Młodej Polski z Wyspiańskim, Malczewskim, Mehofferem jest zjawiskiem niebywałym na skalę światową. O niezwykłości sztuki polskiej świadczą tak zwane portrety trumienne – w przepiękny, bardzo liryczny sposób pokazujące najczęściej przedstawicieli polskiej szlachty i magnaterii. Są dość nieznane na świecie. Opowiadałam także o historii Kościołów Pokoju w Jaworze i w Świdnicy – a zatem o obiektach z listy Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wiem, że wiele osób po tych prelekcjach zdecydowało się na podróż do Polski po to, by na przykład zobaczyć „Damę z gronostajem” Leonarda da Vinci.

Galerię odwiedziły również wybitne osobowości. Wśród nich – także belgijska rodzina królewska.

Katarzyna Napiórkowska: Tak, otrzymałyśmy przepiękny list od króla Belgów Filipa, który pogratulował nam promocji polskich artystów w Belgii, ale także naszej działalności na rzecz artystów belgijskich. Podczas wizyty Maki Galerię odwiedziła również królowa Paola, a także księżniczka Astrid. To niezwykłe wyróżnienie, a dla nas prawdziwe potwierdzenie znaczenia polskiej sztuki. Królowa Paola zaprosiła nas do odwiedzenia Pałacu Królewskiego, gdzie pokazała nam kolekcję sztuki najnowszej – między innymi prace wybitnego belgijskiego artysty Jana Fabre, który stworzył niezwykły plafon z pancerzyków skarabeuszy. Było to zjawiskowe i – warto dodać – neutralne ekologicznie.

Otrzymały panie, podobnie jak Galeria, szereg wyróżnień. Wśród nich jest otrzymane przez panią Katarzynę najwyższe odznaczenie – Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. 

Magdalena Napiórkowska: To prawda. Czujemy się bardzo uhonorowane. Moja mama, Katarzyna Napiórkowska, otrzymała Złoty Krzyż Zasługi oraz Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski Polonia Restituta, a także Odznakę Przyjaciel Dziecka. Siostra, Justyna Napiórkowska, otrzymała tytuł Polaka Roku w dziedzinie kultury i nauki oraz Brązowy Krzyż Zasługi. Galeria została wyróżniona tytułem Ambasadora Polskiej Gospodarki. To świetnie, gdy właśnie sztuka może reprezentować kraj! Bo to sztuka uczy wrażliwości i pozwala dostrzegać różnorodne piękno!

Serdecznie gratuluję tych dokonań i życzę kolejnych dziesięcioleci pełnych sukcesów!

 

 

 

Gazetka 188 – luty 2020