W maju br. Marynarka Stanów Zjednoczonych opublikowała raporty szczegółowo opisujące spotkania samolotów wojskowych z niezidentyfikowanymi zjawiskami powietrznymi. Udostępniając informacje, poruszyła wszystkich od lat badających jednostki krążące nad naszymi głowami. Czy to UFO (z ang. Unidentified Flying Object – niezidentyfikowany obiekt latający)? Czyżby udało się nawiązać kontakt z przybyszami z obcej planety?

KTOKOLWIEK WIDZIAŁ…

Po publikacji raportów Pentagon spekuluje, iż wskazane obiekty mogły być dronami. Obserwowane przez pilotów jednostki rozmiarami i kształtem przypominały znane nam latające gadżety. Piloci nie widzieli jednak nikogo, kto miałby nimi sterować. Albo ktoś niechybnie manifestuje swoją obecność, albo operatorzy dronów bawią się z nami w ciuciubabkę.

2 lipca obchodzimy Światowy Dzień UFO. A wszystko zaczęło się w 1947 roku. 24 czerwca amerykański pilot Kenneth Arnold przelatywał nad Górami Kaskadowymi w stanie Waszyngton w poszukiwaniu zaginionego samolotu C-46 należącego do marynarki wojennej. Zamiast tego nad górami minęła go eskadra dziewięciu zagadkowych obiektów poruszających się z zawrotną prędkością. Jego sensacje szybko zyskały rozgłos. Od tego momentu runęła lawina podobnych doniesień.

W zaledwie dwa tygodnie po obserwacji pilota Arnolda, 2 lipca, wydarzył się tzw. incydent w Roswell w Nowym Meksyku. Para farmerów zgłosiła niezidentyfikowany obiekt latający. W oficjalnym komunikacie stwierdzono, że po meldunku od jednego z okolicznych mieszkańców wojsko odnalazło i zabezpieczyło wrak latającego dysku. Jednak jeszcze wieczorem tego samego dnia zdementowano doniesienia – ponoć latający dysk to wymysł wyobraźni miejscowych, a powodem całego zamieszania miała być płachta materiału, wskazująca na resztki balonu meteorologicznego. Aby przekonać media, że nie doszło do żadnej katastrofy UFO, jeden z generałów pokazał szczątki plandeki, którą żołnierze mieli zebrać na polu koło Roswell.

Te sprzeczne oświadczenia zapoczątkowały serię domysłów. Dla wielu incydent w Roswell nadal stanowi dowód na istnienie pozaziemskiej inteligencji i jest jedną z największych zagadek. Dekadę temu zasłużony i wysoki rangą agent CIA dotarł do niepublikowanych nigdy dotąd rządowych badań i dolał oliwy do ognia. Potwierdził, że doniesienia farmerów z Roswell są prawdziwe i udokumentowane. Katastrofa pozostaje więc żywa w mediach po dziś dzień. Tymczasem osada stała się kolebką mitologii związanej z UFO.

Zabawa w łowców UFO rozpala wyobraźnię wielu osób. Okazuje się, że na obiekty pochodzenia kosmicznego wcale nietrudno się natknąć. I tak w szkockim Bonnybridge rocznie odnotowuje się około trzystu doniesień o niezidentyfikowanych obiektach latających. Po roku 1992, kiedy jeden z tutejszych mieszkańców zobaczył na nocnym niebie świetlisty trójkątny kształt, częstotliwość obserwacji wyraźnie wzrosła, a do okolic zaczęli zjeżdżać eksploratorzy z całego świata. Sceptycy nie wierzą jednak w fenomen Bonnybridge, zarzucając lokalnym władzom, że bajki o ufoludkach stworzyli na potrzeby branży turystycznej, wzorując się na sukcesie Roswell. Prawdą jest, że miasteczko nieźle przędzie z uwagi na tabuny turystów próbujących na własną rękę bawić się w pseudonaukowców.

Nie mniejszych emocji dostarczają piktogramy, kręgi w zbożu czy – jak mówią specjaliści – agroznaki, powstające w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie dalej jak w ubiegłe lato w jednej ze wsi pod Orchowem w powiecie słupeckim pojawiły się tajemnicze kręgi. Niedowiarki uważają, że ślady w zbożu są dziełem człowieka, ale mieszkańcy widzą w tym udział przybyszów z obcej planety.

KTOKOLWIEK WIE…

Istnieje grupa naukowców, która uważa, że obce cywilizacje istnieją rzeczywiście, ale są na tak wysokim poziomie rozwoju technologicznego i mentalnego, że nie chcą się przed nami ujawniać. My – mieszkańcy Ziemi – stanowimy dla nich rodzaj show na miarę „Big Brothera”. Z zainteresowaniem przyglądają się naszym poczynaniom, nie wychodząc przed szereg. Uznają, że nie jesteśmy gotowi na nawiązanie z nimi bliższych relacji. Czyżby mieli nas za zbyt prymitywnych? Obce cywilizacje mogą równie dobrze być teraz wśród nas. Zupełnie niewidoczne. Prawie 99 proc. masy ciała człowieka stanowi sześć pierwiastków: tlen, węgiel, wodór, azot, wapń i fosfor. A kto udowodni, że kosmici składają się, tak jak ludzie, z pierwiastków?

To niechybnie Paradoks Fermiego. Wyraźna sprzeczność pomiędzy wysokimi oszacowaniami prawdopodobieństwa istnienia pozaziemskich cywilizacji i brakiem jakichkolwiek obserwowalnych śladów ich istnienia. Nie ma obecnie merytorycznych danych naukowych o istnieniu inteligentnych istot pozaziemskich. Przed epoką lotów kosmicznych szanse znalezienia życia poza Ziemią były szacowane bardzo wysoko. Astronomowie próbowali wykryć życie na innych planetach co najmniej od XIX wieku. Nie da się ukryć, że współczesna technologia obala wiele teorii spiskowych, które zbierały żniwa od dekad.

Jednakowoż wielu naukowców zajmujących się astronomią, astrobiologią i filozofią jest nadal zdania, że gdzieś we Wszechświecie musi istnieć świadome życie.

TEN OBCY

Przywykliśmy myśleć, że przedstawiciel obcej planety przybiera postać zielonego lub szarego stwora, który przybywa do nas z misją przeprowadzenia eksperymentów na organizmach żywych. Tymczasem naukowcy z NASA przewidują, że w ciągu następnych 20 lat znajdziemy dowody na istnienie życia pozaziemskiego. Nie będą to jednak istoty inteligentne, ale mikroby.

Z punktu widzenia naukowców Ziemia wraz z naszą cywilizacją nie jest taka wyjątkowa, za jaką zwykliśmy ją uważać. Okazuje się, że jeden z księżyców Jowisza, Europa, od lat jest uważany za jeden z najprzychylniejszych światów w Układzie Słonecznym poza Ziemią, gdzie może rozwinąć się życie. Ten fakt może zadziwiać, ponieważ nawet na równiku Europy temperatura nie przekracza minus 160 st.C. Jak się okazuje, Europa zawiera ocean płynnej wody kryjący się pod warstwą lodu o głębokości od 15 do 20 km. Te lodowate morza pod powierzchnią Europy są ponoć perfekcyjną lokalizacją dla istot o inteligencji podobnej do zwierząt morskich. Badacze sugerują, że kosmici z tego księżyca kształtem przypominać mogą ośmiornice.

Co ciekawe, jeden z samozwańczych ufologów oskarżył szanowaną amerykańską agencję kosmiczną NASA o próby zatuszowania istnienia rzekomej bazy UFO na Europie. Podczas analizy zdjęć księżyca Jowisza uwagę badacza przykuły czarne plamy, które uznał za dowód istnienia Obcych. Naukowcy wyśmiali jego teorię, choć kolejny pasjonat kosmitów zasiał ziarno niepewności.

NA HORYZONCIE

Nie ma dnia, by gdzieś na świecie nie zgłoszono obserwacji niezidentyfikowanego obiektu latającego. Z pespektywy przeciętnego mieszkańca Ziemi cały Układ Słoneczny wydaje się wielką zagadką. W dobie postępu i technologii polegamy na tym, co da się dotknąć, zmierzyć, zważyć. Trudno nam przyjąć „na wiarę” to, co niedostępne dla zmysłów. Niby Ziemia jest w kosmosie, ale jest on dla nas za duży do ogarnięcia.

Według naukowców wyciąganie wniosków na podstawie naszej obecnej wiedzy o kosmosie można śmiało porównać do analizy życia oceanicznego na przykładzie przydomowego basenu. To, co widzimy na niebie (z perspektywy Ziemi) może być komentowane na wiele sposobów. Przy obecnym stanie nauki jednak nie wszystko da się jeszcze jednoznacznie i racjonalnie wytłumaczyć, choć – gwoli pocieszenia – wiele już wiemy. Choćby o spadających z nieba kamieniach – meteorytach. Na pierwszy rzut oka wyglądają jak zwykły kawałek skały. Albo scementowany gruz. Kolekcjonowanie meteorytów ma długą tradycję, ale dawniej było to bardzo elitarne hobby. Dopiero loty kosmiczne i wywołany przez nie wzrost zainteresowania kosmosem spowodowały modę na kolekcjonowanie pozaziemskich kamieni. Podobnie jak obserwacje astronomiczne przez sieci stacji naziemnych pozwoliły na określenie orbit spadających meteorytów. Dziś niemal każdy może mieć kawałek kamienia, który spadł z nieba. Jeszcze w ubiegłym wieku rzecz nie do pojęcia! Może więc następne pokolenia dotrą do innych pozaziemskich elementów układanki? Wszechświat ma nas jeszcze zaskoczyć.

Fanatycy sfer niebieskich przypominają, że sierpień to najlepszy miesiąc do obserwacji nieba. Bo niebo to nie tylko gwiazdy, planety i Księżyc. Kiedy zapada zmrok, nad głową dostrzeżesz wiele wytłumaczalnych (choć nadal intrygujących) zjawisk. W połowie miesiąca przypadnie maksimum roju meteorów o nazwie Perseidy. Pojawiają się na nocnym niebie w dużej liczbie w postaci jasnych smug. Perseidy zaobserwujesz od 17 lipca do 24 sierpnia, ale najlepsze warunki pojawiają się w nocy pomiędzy 12 a 13 sierpnia. Aby poczuć magię „spadających gwiazd”, wybierz się w miejsce z dala od sztucznego światła. Zaopatrz się w koc lub leżak i środek odstraszający owady, by móc beztrosko spoglądać do góry. Być może dostrzeżesz smugę światła i te niewielkie fragmenty materii kosmicznej, które kończą żywot w atmosferze ziemskiej? I to będzie hit!

 

Sylwia Znyk

 

 

Gazetka 193 – lipiec/sierień 2020