Jest nadzieja na odnowienie w Belgii wilczej populacji po ponad stu latach od jej wytrzebienia. Ekolodzy się cieszą, a hodowcy owiec – niepokoją.

ŚLAD WILKA

Od kilku lat na terenie Belgii zauważa się obecność wilków, co jest dużym zaskoczeniem, gdyż te żyjące stadnie zwierzęta potrzebują sporo przestrzeni. Od dwóch lat widać już stałą obecność tych drapieżników. We Flandrii żyje samiec zwany Billy. W Walonii, w rejonie Hautes-Fagnes, osiadł samiec Akéla. A że w styczniu tego roku zauważono na jego terytorium obecność samicy, to przebąkuje się o możliwości pojawienia się wilczej rodziny. Osiadłe we Flandrii osobniki Noëlla i August, tworzące parę, cieszą się w tym roku obecnością czterech małych wilczków.

Te drapieżniki charakterystyczne dla europejskich lasów zniknęły z terenu Belgii ponad sto lat temu. Teraz powróciły. Same. Nie było to bowiem dzieło człowieka, który wprowadziłby ten gatunek na nowo do ekosystemu, ale naturalny fenomen. A ponieważ od czasu konwencji w Bernie z 1979 r. wilki są w Europie pod ochroną, to młode osobniki w poszukiwaniu nowych terenów do życia przywędrowały z krajów sąsiednich także do belgijskich lasów. Przyciągnęła je duża liczba dzikich ssaków kopytnych, czyli saren, jeleni, dzików – oraz leśne przestrzenie niezamieszkałe od tylu lat przez inne wilcze rodziny.

PLAN LOUP I WELKOM WOLF

Powrót wilków do środowiska naturalnego cieszy, ale i przysparza pewnych trudności, dlatego w Walonii powstał plan działania, by zapewnić harmonijną koegzystencję pomiędzy ludźmi i wilkami. Jest to Plan Loup. Co dokładnie zawiera? Przede wszystkim informacje oparte na faktach. W ludzkiej wyobraźni zakodowany jest obraz wilka z baśni i historii ukazujących go jako drapieżnika, który czyha na ludzi. Tak naprawdę jednak wilki boją się obecności człowieka i atakują go tylko w niezwykle rzadkich wypadkach.

Plan Loup zawiera też zasady dotyczące właścicieli pastwisk. Hodowcy owiec obawiają się o swoje zwierzęta, które już są narażone na ataki drapieżnika. Dlatego plan dotyczący ochrony wilków w Walonii przewiduje wypłacanie odszkodowań pieniężnych hodowcom owiec w razie zaistnienia takiej sytuacji. Zapewnia też pomoc hodowcom w ochronie stad, przede wszystkim przez dotację do budowy ogrodzeń elektrycznych. Jednak hodowcy, choć zadowoleni z możliwości uzyskania odszkodowań, nie są do końca przekonani do obecności wilków w pobliżu swoich stad. Mówią, że atak wilka ma konsekwencje w stosunku do całego stada – spada wtedy płodność owiec. A poza tym sami są emocjonalnie przywiązani do swoich zwierząt i przeżywają ich utratę, dlatego też na noc zaganiają je do owczarni, by je uchronić przed ewentualnym atakiem.

Jak na razie, takich owczych ofiar było około dziesięciu, ale ta statystyka będzie pewnie rosnąć. Oprócz hodowców obecności wilków powinni być też świadomi kierowcy – mogą im one przebiec drogę. Także myśliwi muszą wiedzieć o pojawianiu się tych drapieżników na ich terenach łowieckich.

Podobny program powstał też we Flandrii – Welkom Wolf ma na celu także ochronę siedlisk wilków.

DRAPIEŻCA POD OCHRONĄ

Obecność wilków na terenie Belgii potwierdziły nagrania z kamer, ślady, ekskrementy, pozostałości sierści, ale również – wilcze ofiary. Znajduje się ciała zabitych dzikich zwierząt i owiec hodowlanych. Wilki są drapieżnikami, czyli polują, aby przeżyć, i w ten sposób stają się naturalnym selekcjonerem liczby zwierząt kopytnych, a tych w belgijskich lasach jest zbyt wiele, co też powoduje liczne szkody. Najczęściej łupem wilków padają osobniki młode, słabe, niedoświadczone. Choć zwierzęta te żywią się przede wszystkim zwierzyną leśną – jeleniami, sarnami, dzikami, a nawet lisami, zającami czy bobrami, nie pogardzą wspomnianymi już owcami – a te są łatwym łupem ze względu na swą powolność oraz częsty brak odpowiedniego zabezpieczenia pastwisk.

Na tego drapieżnika czyhają jednak i zagrożenia. Przede wszystkim kłusownicy. Z ich rąk zginęła we Flandrii w 2019 r. wadera Naya wraz ze szczeniętami. Towarzyszący jej samiec zaczął prowadzić samotniczy tryb życia. Agenci służby leśnej zwiększają patrole w tych stronach, gdzie stwierdza się obecność wilków, ale nie są w stanie zapobiec tragedii. Najgroźniejszą jednak rzeczą, na którą w zasadzie nic nie można poradzić, jest ruch samochodowy. W Niemczech, gdzie populacja wilków jest dość spora, w zderzeniach z samochodami ginie rocznie około stu przedstawicieli tego gatunku. Wiele szczęścia miał flandryjski wilk o imieniu Billy, który przeżył zderzenie z ciężarówką.

Skoro wilki same wybrały belgijskie lasy do zamieszkania, to warto przyzwyczaić się na nowo do ich obecności.

 

Sylwia Maj

 

 

 

Gazetka 194 – wrzesien 2020