Ach, jak pięknie! To znowu TEN czas w roku, kiedy światełka migocą, „Last Christmas” rozbrzmiewa w głośnikach, a my wszyscy przygotowujemy się na bardzo szczególny wieczór. Świat wygląda wspaniale wieczorami – ubrane choinki, uśmiechnięte mikołaje, pyzate aniołki, śniegu nie ma, bo klimat się zmienia i Matka Natura nie ma już siły na biały puch. Szkoda. Ale nie traćmy wiary, przecież są święta!

W tym roku pani Corona postanowiła jednak, że tradycje, rytuały i oczekiwania związane z Bożym Narodzeniem należy nieco odświeżyć i unowocześnić, by nadążały za jej planami. W czasie dystansu społecznego, maseczek, zakazu zgromadzeń i kwarantanny trzeba być kreatywnym!

Pamiętacie, jak dawno, dawno temu mogliśmy tłoczyć się w kolejkach? Jak wspaniałe było to uczucie, kiedy obcy ludzie wchodzili ci na plecy, bo nagle też poczuli nieodpartą ochotę, żeby pogapić się na te same skarpety w promocji? Kiedy „za rybą” trzeba było stać godzinę, a do kasy kolejne dwie! W tłumie, który aż parował (dosłownie i w przenośni) z gorąca i wściekłości, bo jedna kasa czynna, a siedem zamkniętych?! Oooooch, wspomnienia.

Jeśli też, jak ja, tęsknisz za przeciskaniem się w kurtkach przez rozgrzane alejki marketów, spróbuj kupowania online, zwłaszcza na ostatnią chwilę. Zapchane serwery zapewnią ten sam dreszczyk emocji, co stara dobra kolejka w Biedronce. Kiedy już w końcu strona się załaduje, z miejsca obrywasz w twarz ostrzeżeniem o wydłużonym czasie oczekiwania na wysyłkę, czyż to nie piękne?! Jak co roku: bożonarodzeniowa dawka rozczarowań! Godzisz się z możliwością porażki i mimo wszystko postanawiasz szukać. „Nie po to czekałam pół godziny, aż się włączysz, łaskawco, żeby teraz rezygnować!” – pokrzykujesz i przewijasz, przewijasz, szukasz i wypatrujesz, ale wszystko, co wydaje się godne uwagi, zdobi już czerwony napis: „wyprzedane”.

W nerwach klikasz w pierwszą rzecz, która jest dostępna. Skarpety w półnagie panie na motocyklach może nie są oczywistym pomysłem na prezent dla młodszej siostry, ale w tej chwili każdy orze, jak może. Kupione, zapłacone, może dojdzie do kwietnia. Czyż nie było to doskonałe doświadczenie? Prawie jak w splądrowanym przez kupujących TK Maxx – bierzesz to, co akurat leży pod ręką i nie jest pogruchotane, i biegniesz do kasy… Ach, wspomnienia…

Ale, ale, nadal nie ma co do gara włożyć na Wigilię, a przez pracę do sklepu możesz iść tylko w godzinach dla seniorów? Żaden problem: umawiasz się z babcią albo z dziadkiem, żeby zrzucili ci z balkonu swoje lisy i płaszcz, których już nie noszą, bo jak sama babunia stwierdziła, są dla starych ludzi, a ona absolutnie stara nie jest. Nie możesz oczywiście narażać staruszków na kontakt z patogenami, więc pozostajesz w bezpiecznej „naziemnej” odległości. Potem już tylko maska na twarz, czapa naciągnięta na oczy – sukces gwarantowany, pani w sklepie nigdy cię nie rozpozna.

Zakupy spożywcze masz załatwione. Może nie są tak spontaniczne i pełne werwy jak w zeszłym roku (nie zapominaj, że jesteś incognito!), ale śledzik w lodówce już się pyszni. Ach, pamiętaj też, żeby wszystko, co zabierzesz do domu, odstawić na 48-godzinną kwarantannę! Nie po to była ta męka w babcinych lisach, żeby się na koniec w domu pochorować!

Teraz warto zastanowić się nad organizacją samej kolacji, nie możesz przecież wysłać do studiujących poza domem dzieci swojego zdjęcia na kanapie opatrzonego SMS-em: „Wigilia odwołana, przez COVID nie można się przemieszczać. Zostańcie na stancji. Miłych świąt, mama”. A może…? Nie! Nie! Nie! W ten wyjątkowy czas należy walczyć z pokusami, a nie im ulegać. Najlepszym rozwiązaniem problemu zbyt wielu ludzi w zbyt małym pomieszczeniu jest oczywiście otwarcie wszystkich okien, żeby żadne wirusy nie chciały zadomowić się u żadnego z naszych gości.

Nie zapominaj o odpowiednio dużym odstępie między krzesłami! Jeśli nie masz możliwości zapewnienia przyjezdnym przeciągu, pomyśl o wystawieniu stołów na dworze – miejsca pod dostatkiem, a i powietrze zdrowe. No chyba że jesteś w Krakowie, Zakopanem, Wrocławiu albo na Śląsku –  wtedy musisz poprosić gości o pozostanie w maseczkach, najlepiej takich antysmogowych. Jedzenie zawsze można zapakować i zabrać do domu.

Jedyne, o co nie musisz się w tym roku martwić, to kłótnie przy kolacji! Otwarte okna, wiatr, półtora metra odstępu (minimum; jeśli będzie dwa, też się nikomu krzywda nie stanie) i nakaz noszenia maseczek między posiłkami zapewnią ci tak niezbędną w tym czasie dawkę spokoju.

Stoły i krzesła ustawione? Doskonale! Teraz trzeba zadbać o atmosferę. Oczywiście podczas tych świąt nie może zabraknąć ani lampek, ani choinki, ani odpowiedniej muzyki. Jeśli szukacie inspiracji, warto zapoznać się z najnowszą świąteczną płytą z coverami autorstwa DJa KORONusa. Tytuły takie jak: „Mask Christmas”, „Z kopyta SANEPID rwie”, „COVID Night”, „Mizerna cicha szczepionka licha” wprowadzą wszystkich w doskonały nastrój.

Oczywiście na kolację prosimy tyko z własnym opłatkiem, a życzenia wykrzykujemy sobie na odległość. Na stole nie może też zabraknąć płynu odkażającego, pamiętaj jednak, żeby stał w pewnym oddaleniu od domowników, których kusić może intrygujący zapach dobywający się z flaszeczki!

Miejmy nadzieję, że nasz (nie)poradnik pomoże wam nieco odetchnąć w te święta i spojrzeć na wszystko z dystansem. Nie wszystko będzie „jak kiedyś”, ale dzięki staraniom nas wszystkich już za rok może być „normalnie”. Bądźcie ostrożni, zakładajcie maseczki, myjcie ręce i dbajcie o siebie. Wesołych świąt!

 

Anna Albingier

 

Gazetka 197 – grudzień 2020