„Taka miła, a taka nieśmiała” – skomentowała sąsiadka postawę mojej córki. „Pani raczy żartować!” – rzuciłam rozbawiona uwagą. Kto jak kto, ale akurat moja córka jest urodzoną artystką. Wydaje dźwięki z niestrudzonością katarynki. Śpiewa jak diwa operowa, a w każdym repertuarze czuje się przednio. Z pamięci deklamuje wiersze w trzech językach. Ba, nawet sztukę zadawania pytań opanowała do perfekcji. Peroruje bez ustanku. Status gwiazdy jest jej pisany. „Pani raczy żartować!” – spuentowała skwaszona sąsiadka. Tym sposobem, choć nigdy nie wymiękam, dopóki nie dopnę swych racji, zasiała we mnie ziarenko niepewności…

JEJ PORTRET

„Naprawdę jaka jesteś, nie wie nikt. To prawda niepotrzebna wcale mi” – grały mi w uszach słowa piosenki Bogusława Meca. Jednak sprowokowana opinią znajomej zza ściany, zaczęłam drążyć temat. Nieśmiała, czyli jaka? Dzika, pierzchliwa, spłoszona? Zahukana, nieobyta? A może introwertyczna, małomówna, cicha? Czy raczej skromna, powściągliwa i ostrożna? Można mówić o nieśmiałości w odniesieniu do kogoś lękliwego. Można nazwać nieśmiałym człowieka ascetycznego lub pokornego. Albo kogoś wstydliwego, z wyczuwalną niepewnością w głosie. Przyjęło się, że określenie „nieśmiały” odbieramy pejoratywnie. Tymczasem ma ono tyle barw, ile jest osób z nieśmiałością.

EPITET POD LUPĄ

Mądrzejsi ode mnie napisali, że nieśmiałość to termin, który oznacza z jednej strony stan emocjonalny bliski lękowi społecznemu, a z drugiej – cechę osobowości. Innymi słowy, nieśmiałość można rozumieć dwojako: jako onieśmielenie, które zdarza się od czasu do czasu każdemu z nas, lub też jako mniej lub bardziej stałą cechę, która ujawnia się w rozmaitych życiowych sytuacjach społecznych.

Różne sytuacje mają różną moc pobudzania onieśmielenia jako reakcji emocjonalnej, która odczuwana jest najsilniej w interakcji z ludźmi obcymi. Wywołują ją z reguły kontakty wymagające zachowań asertywnych lub sytuacje oceny społecznej (wystąpienia, negocjacje, rozmowy wstępne). Być nieśmiałym znaczy więc być trudnym w kontakcie z powodu bojaźliwości, ostrożności lub nieufności. Dodatkowo, ze względu na czas trwania nieśmiałości wyróżnia się stan przejściowy, sytuacyjny i chroniczny. U jednych nieśmiałość wyraża się poprzez incydentalne uczucie skrępowania, a u innych wyzwala ekstremalną, przewlekłą nerwicę.

Współczesne definicje określają nieśmiałość jako złożony zespół objawów, bez ściśle sprecyzowanych ram. Wiąże się on bowiem z zaburzeniami w zakresie sfery behawioralnej (np. niepodejmowanie działania, które mogłoby podlegać ocenie), emocjonalno-motywacyjnej (uczucie zażenowania, zakłopotania, często też lęku), poznawczej (koncentracja na przeżywanych symptomach i zewnętrznych objawach), jak i samoorientacyjnej. Przeżywaniu nieśmiałości często towarzyszą objawy somatyczne – napięcie mięśniowe, trudności mowy i oddychania, bladnięcie, czerwienienie się, pocenie, suchość w ustach, przyspieszone tętno, ucisk w żołądku, drżenie, pocenie się.

WNĘTRZE, KTÓRE PRZEGLĄDA SIĘ W LUSTRZE

Już plemiona – grupy spokrewnionych rodów, wywodzące się od wspólnego przodka – zamieszkiwały jeden obszar i połączone były więziami społecznymi oraz ekonomicznymi. Zatem od dawien dawna człowiek zmuszony był do ekspozycji społecznej, nawiązywania nowych znajomości i do wchodzenia w interakcje z innymi. Tak długa i bogata historia ewolucji relacji międzyludzkich nie wpłynęła jednak globalnie na ukształtowanie cech charakteru czy zachowań, które ułatwiłyby dialog.

Każdy, nawet ten o narcystycznej naturze, przegląda się w oczach drugiego człowieka. Nie owijajmy w bawełnę – zależy nam na zrobieniu dobrego wrażenia. Sęk w tym, że nieśmiałość nie pozwala na zaspokojenie tej potrzeby. Osoba nieśmiała (jakiekolwiek kierowałyby nią pobudki) wycofuje się bezszelestnie. Ścisza głos lub milknie dokumentnie. W tej bierności dopada ją zażenowanie, skrępowanie, a często i strach. Zamiast przeć do przodu, potyka się o swoje słabości. Z bitwy, która dla obserwatorów byłaby jedynie mało znaczącą wymianą zdań, wychodzi z niskim poczuciem własnej wartości; z przekonaniem o porażce i kompromitacji. I choć z ust interlokutora nie padła żadna opinia, ocena czy komentarz, z góry zakłada swój nieuchronny upadek. Nieśmiałość jest problemem psychicznym i może okaleczyć człowieka w takim samym stopniu, jak kalectwo fizyczne.

ZDEJMUJEMY KLĄTWĘ

Nieśmiałość dokucza jak źle zrośnięta kość, która stale daje o sobie znać. Utrudnia poznawanie nowych osób, wadzi w wyrażaniu własnej opinii, paraliżuje pozytywne myślenie, nie pozwala dostrzec swoich mocnych stron i wpływa na zubożenie relacji. Poza tym hamuje podejmowanie aktywności, a więc każdy potencjał dusi w zarodku.

Nie pociesza mnie opinia psychologów, że nie ma jednorodnej teorii ujmującej przyczyny występowania nieśmiałości. Upatrują je w uwarunkowaniach biologicznych, osobowościowych, jak również we wpływach środowiska rodzinnego. Prawdopodobnie są one złożone i skorelowane. Idąc tym tokiem rozumowania, nie ma jednej metody, by nieśmiałość pokonać.

Aby nauczyć się pływać, nie ma co skakać z miejsca na głęboką wodę. Aby pokonać nieśmiałość, nie należy więc rzucać się w wir spotkań towarzyskich. Po pierwsze, wszystkie lęki należy oswajać metodą małych kroczków. Nieśmiałość rodzi się w dzieciństwie. Wprowadzając dziecko w wąskie grono, trzeba przyzwyczajać je do podejmowania kontaktów z innymi. Za pierwszym razem przywita się z nowymi towarzyszami, za drugim wtrąci trzy grosze do rozmowy, a za trzecim zaproponuje następne spotkanie. Stopniowanie trudności pozwoli nacieszyć się małymi sukcesami. Chwal je na potęgę. Za każdym słowem stoi niewyobrażalny wysiłek. Po drugie, należy stwarzać okazje do występów publicznych poza gronem domowników – babcia, dziadek, wujek, ciocia to wspaniała publiczność, która zawsze żywo zareaguje owacją na stojąco. Po trzecie, warto ćwiczyć zachowania prospołeczne w domowym zaciszu, poprzez zabawę lalkami „w sklep” czy „w szkołę”. Bo niby skąd maluch ma wiedzieć, w jaki sposób powinna przebiegać rozmowa? Po czwarte, warto zdradzić swoje tajemnice, opowiadając dziecku o swoich trudnościach w kontaktach z rówieśnikami lub osobami spoza grona znajomych. To prawda, podczas pierwszej akademii szkolnej odjęło ci mowę i zaliczyłeś bezdech. Ba, nie dalej jak wczoraj czułeś ucisk w żołądku i zbladłeś jak płótno, kiedy szef poprosił cię znienacka o zabranie głosu. Jednak nieśmiałość nie skazuje cię na marazm czy zgryzoty. Przeciwnie, zagrzewa do walki. Po piąte, wszystkie porady dla nieśmiałego dziecka pasują jak ulał do nieśmiałego dorosłego.

KAMIEŃ, PAPIER, NOŻYCZKI

W dzieciństwie, podobnie jak moja córka, brylowałam w domowym salonie. Byłam chodzącą kopalnią przyśpiewek i fraszek. Na imieninach u cioci z rzadka dawałam dojść do głosu dorosłym, wspinając się na taboret, który miał udawać scenę. Wujek Janusz skłonny był mi płacić, abym choć na chwilę zamilkła. Tymczasem na forum publicznym niechętnie pchałam się na afisz. Nie paraliżował mnie paniczny strach przed odrzuceniem (aplauz bliskich dostatecznie karmił moje ego), ale przed atakiem wolałam obczaić konkurencję. Inna sprawa, że tłum, gwar, ścisk i rejwach budziły we mnie stan bliski klaustrofobii. Do dziś przestymulowanie rozdrażnia mnie i powoduje napięcie. Hałas mnie boli; moje dzieci również. „Gena nie wydłubiesz” – podsumowała moja mama.

Nieśmiałość najczęściej bywa mylona z introwersją oraz ponadprzeciętną wrażliwością. Zachowanie bywa łudząco podobne – przyjęcie pozycji poza epicentrum, obserwacja w miejsce działania, małomówność zamiast argumentowania. Tymczasem przyczyny tych postaw są zgoła różne. Gdy muzyka podrywa do tańca, osoba nieśmiała rezygnuje z zabawy, by nie dać plamy (choćby nawet takty radowały jej serce). Osoba introwertyczna odwraca się na pięcie, bo takie harce nie są w jej guście. Natomiast osoba wysoko wrażliwa zrezygnuje z figli, aby uchronić się przed storpedowaniem bodźcami, a także by dać sobie czas na przemyślenie ewentualnego działania.

I tu pojawia się pułapka. Zbyt pobieżne i stereotypowe używanie epitetów może mieć opłakane skutki. Nieśmiałość może zostać niejako wywołana przez otoczenie. Przypinanie łatki osoby nieśmiałej bywa samospełniającą się przepowiednią. Jeśli wmówisz dziecku, że jest nygusem, z pewnością wychowasz nygusa na własnej piersi. Z całym wachlarzem emocji, zachowań i adekwatną samooceną. Jeśli powtórzysz mu wielokrotnie, że jest nieśmiałe, przyjmie to za pewnik. Dziecko buduje wiedzę o sobie na fundamentach, które wznoszą jego bliscy – opiniach, komentarzach, uwagach, gestach. Zanim nazwiesz kogoś nieśmiałym, zastanów się, czy aby na pewno jego postawa wynika ze strachu. Albo zamilknij na wieki.

„Przezwyciężając nieśmiałość, sławimy samo życie, odkrywamy w sobie zdolność do kochania i energię życiową, której dawniej nie mieliśmy odwagi dostrzec. Takie odkrycie w nas samych, w naszych dzieciach, partnerach, przyjaciołach warte jest każdego wysiłku” – napisał amerykański psycholog Philip G. Zimbardo. 14 stycznia obchodzimy Dzień Osób Nieśmiałych (i Ukrytej Miłości). Z badań wynika, że aż 93 proc. ludzi co najmniej kilka razy w życiu doświadczyło silnego uczucia nieśmiałości. Nie ma więc co się wstydzić, Droga Sąsiadko!

 

Sylwia Znyk

 

Gazetka 197 – grudzień 2020