Wraz z nadejściem grudnia w mojej głowie zawsze zaczynają pobrzmiewać słowa piosenki Czerwonych Gitar:
Jest taki dzień
Bardzo ciepły, choć grudniowy,
Dzień, zwykły dzień,
W którym gasną wszelkie spory.
(…)
Jest taki dzień,
Gdy jesteśmy wszyscy razem.
Dzień, piękny dzień,
Dziś nam rok go składa w darze.
Tegoroczne święta będą dla wielu z nas inne. Część z nas będzie zmuszona spędzić je inaczej. Niektórzy w oddaleniu od bliskich sobie osób, niektórzy może będą musieli pogodzić się z nieodwracalną stratą. W takich sytuacjach rodzice często chcieliby roztoczyć nad dziećmi parasol ochronny, zapewnić spokój i równowagę. Bardzo pomagają w tym codzienne rytuały – stałe punkty odniesienia. Dlatego w tym okresie proponujemy lekturę (jakżeby inaczej!), najlepiej książek o tematyce świątecznej. Oby pomogły Wam w odnalezieniu spokoju i radości tego wyjątkowego okresu.
Radosnych świąt Bożego Narodzenia i wspaniałych odkryć czytelniczych życzy w nadchodzącym Nowym Roku
Anna Pliszki-Fila – mama Marka (12), Gerarda (9), Wiktora (7) i Oskara (3)
Sven Nordqvist „Goście na Boże Narodzenie”
Kolekcję świątecznych lektur zaczynamy od Pettsona i kota Findusa: Nadszedł dzień poprzedzający Wigilię, a w domu nie było prawie nic do jedzenia. Dzisiaj była naprawdę ostatnia chwila, żeby kupić żywność na święta Bożego Narodzenia i ściąć świerk na świąteczne drzewko, i upiec pierniki, i zrobić wszystko to, co powinno się przygotować na Gwiazdkę.
Samotnemu Pettsonowi w świątecznych przygotowaniach pomaga jego przyjaciel kot Findus. Jednak nie przebiegają one pomyślnie – zaczynają się od zwichnięcia kostki i unieruchomienia staruszka. Mimo wszystko nie traci on nadziei na dobre święta. Findus postanawia dopomóc w porządkach. Wspólnie starają się zaradzić brakowi bożonarodzeniowych dekoracji i potraw. Jednak z prawdziwą pomocą ruszą sąsiedzi Pettsona. Pogodna powieść o świątecznych cudach do czytania już z pięciolatkami.
Jo Nesbo „Doktor Proktor i niemal ostatnie święta”
Jakiś czas temu dzieliliśmy się na łamach „Gazetki” naszymi czytelniczymi refleksjami po lekturze pierwszej części serii książek o Doktorze Proktorze autorstwa Jo Nesbo. Od tego czasu wątpliwości dotyczące tematyki powieści zastąpione zostały całkowitym zachwytem. Każdorazowo pojawienie się jednej z książek tego cyklu wzbudzało radość zarówno dzieci, jak i moją. Bulkowi, Lisie i doktorowi Proktorowi nie sposób się oprzeć.
Tym razem naszych bohaterów czeka wyjątkowa misja! Pan Thrane, w bardzo nieuczciwy sposób, stał się właścicielem świąt Bożego Narodzenia. Radość ze świątecznego klimatu mogą już czerpać tylko nieliczni. Bez wydania bajońskich sum w sklepie pana Thrane nie ma co marzyć o poczuciu atmosfery prawdziwych świąt. Wielu nie stać na takie wydatki. Do akcji wkroczyć musi grupa przyjaciół mająca już na swoim koncie wiele zadań specjalnych. A od kogo należy zacząć walkę o święta dostępne dla wszystkich? Oczywiście od Świętego Mikołaja! Śmiech, groza, rozwiązania nie z tej ziemi – lektura gwarantuje to i znacznie więcej. Koniecznie spróbujcie, bo to prawdziwa radość czytania z sześciolatkami i starszymi dziećmi.
Vera Ferra-Mikura „Peppi i jego podwójny świat”
Ostatnia dziś pozycja nie jest stricte świąteczna, jednak naszym zdaniem warta poznania w tym wyjątkowym grudniowym czasie. Bardzo chciałam przeczytać z dziećmi inne książki autorki przygód rodziny Sztenglów, którą niezwykle polubiliśmy. Zamówiłam więc powieść z drugiej ręki i czekałam na odpowiedni moment.
Książka trudna – samo wgryzienie się w historię wymagało więcej wysiłku niż zazwyczaj i czułam znużenie własne i dzieci w trakcie czytania. Do tego historia nie należy do najłatwiejszych. Peppi jest jedynakiem, którego rodzicie postanowili się rozejść. Chłopiec skrupulatnie przestrzega dni „u mamy” i tych „u taty”, marząc jednak skrycie, by ich losy znów się połączyły. Nieważne tu jest, co stało się wcześniej, nie wiadomo, co stanie się później (bo czy z takich historii rodzą się happy endy?). Książka o uczuciach dziecka w trudnej dla niego sytuacji. Sytuacji, która jest jego udziałem, choć nie rozumie, dlaczego się w niej znalazło, ani nie posiada żadnej mocy sprawczej, by ją zmienić.
Chłopcom było chwilami ciężko słuchać, bo emocje Peppiego są prawdziwe i trudne. Mnie, jako dorosłej, ciężko było czytać, bo życie pisze często niewesołe scenariusze. I jak wytłumaczyć je dzieciom, skoro samemu nie do końca się rozumie? Jeśli jednak, tak jak ja, uważacie, że przygoda z czytaniem nie zawsze musi być łatwa i radosna, to zachęcamy do poznania Peppiego.
Gazetka 197 – grudzień 2020