Koledzy między sobą:
- Dlaczego masz obwiązane oko?
- Sąsiadka mieszkająca w przyległym pokoju ukłuła mnie szpilką.
- Przez przypadek?
- Nie, przez dziurke od klucza.


W Singapurze można w 10 minut otworzyć własny biznes.
W Polsce skarbówka może w 10 minut zamknąć biznes razem z właścicielem.


Przed chwilą do moich drzwi dobijało się jakichś dwóch religijnych fanatyków. Gdy otworzyłem, zaczęli coś mamrotać, że spłonę, jeżeli mnie nie uratują. Oczywiście ich olałem. Nie kumam tylko, dlaczego byli przebrani za strażaków.


Kieszonkowiec Jankiel wstąpił do synagogi pomodlić się. Z przyzwyczajenia jednak ukradł rabinowi zegarek.
- Powiedz mi, Jankielu - zagadnął go rabin – Coś tam ostatnio nagrzeszył?
- Ukradłem zegarek dobremu człowiekowi. Chcesz, rabbi, to ci go oddam.
- Nie. Trzeba go zwrócić temu, do kogo należy.
- A jeśli on go nie chce?
- W takim wypadku zachowaj go i już się tym nie przejmuj.


Napis na TIRze:
„Zanim zajedziesz drogę, zauważ, że ten samochód wyszedł zwycięsko z już 10 wypadków drogowych!'”


Wczoraj wieczorem moja żona zagroziła mi rozwodem. Wyrzucała mi, że nie dbam o nią, już jej nie kocham i nie pamiętam nawet daty jej urodzin.
- Oczywiście, że pamiętam! 20 listopada – powiedziałem.
- Och, kochanie, jednak pamiętasz – powiedziała udobruchana żona.
A ja byłem w szoku. Szansa jak 1 do 365...


Żona w środku nocy mówi do męża:
- Kazik, mam problem. Nie mogę spać...
- Zło nigdy nie śpi! – odpowiada mąż.


Na egzaminie końcowym z anatomii w akademii medycznej profesor zadaje studentce wydziału lekarskiego pytanie:
- Jaki narząd, proszę pani, jest u człowieka symbolem miłości?
- U mężczyzny czy u kobiety? – usiłuje zyskać na czasie studentka.
- Mój Boże! – wzdycha profesor i w zadumie kiwa sędziwie głowa. – Za moich czasów było to po prostu serce.


Emerytowana nauczycielka obładowana zakupami idzie ulicą. Nagle z piskiem opon podjeżdża nowiutki mercedes:
- Proszę pani! Pamięta mnie pani?! To ja, pani uczeń! Podwiozę panią!
- Och Adasiu, poznałeś mnie po tylu latach?
- Nie, panią nie, ale pani płaszczyk tak!


Rozmawiają dwaj mężczyźni przy barze:
- Pan żonaty?
- Nie, kot mnie podrapał.


Facet chciał kupić papugę. Pyta:
- Ile za tą? – i wskazuje palcem.
- Ta 1000 zł, mówi po polsku i angielsku.
- A ta zielona?
- 2000 zł, mówi po polsku, angielsku i rosyjsku.
- A ta niebieska?
- 5000 zł.
- A ta w jakich językach mówi?
- Ta nie mówi, ale pozostałe zwracają się do niej szefie.


Do skrzyżowania podjeżdża kabriolet, w którym siedzi kierowca i 4 pingwiny. Podchodzi policjant i mówi:
- Te pingwiny powinien pan zawieźć do zoo.
Na drugi dzień sytuacja się powtarza. Policjant znów podchodzi i mówi:
- Przecież kazałem panu zawieźć pingwiny do zoo.
- Wiem i wczoraj byliśmy w zoo, a dziś jedziemy do lunaparku.


Idzie lew przez las i widzi tygrysa:
- A coś ty taki smutny? – pyta tygrys.
- Biorą mnie do wojska – mówi lew.
- No i co?
- No i będę musiał obciąć swoją piękną grzywę.
- Poszukamy kogoś, kto był już w wojsku i opowie nam jak tam jest. Mijają godziny i zobaczyli mysz:
- Powiedz nam myszko, jak to jest w wojsku?
- Ja nie jestem żadna mysz. Ja jestem jeż na przepustce.


Policjant wybrał się z kolegą do teatru. Kolega, przeglądając program zauważa:
- Wiesz, drugi akt tej sztuki rozgrywa się po pięciu latach…
- Ale bilety zachowują ważność?


Żona w wraca do domu i mówi:
- Kochanie, dzisiaj piąć razy przejechałam na czerwonym świetle bez żadnego mandatu!
- No i co z tego?
- Nic. Za zaoszczędzone pieniądze kupiłam nową torebkę!


- Słyszałam, że pani małżonek złamał sobie nogę. Jak to się stało?
- Bardzo głupio. Właśnie robiłam zrazy, więc mój mąż poszedł do piwnicy po ziemniaki. Jak zwykle nie wziął ze sobą latarki, poślizgnął się na schodach i spadł w dół.
- To straszne. I co pani zrobiła w takiej sytuacji?
- Makaron.


- Cześć! A gdzie Twój kolega?
- Niedźwiedź go porwał.
- Coś Ty! Gdzie?
- W różne strony...


W przydrożnym rowie siedzi jeż i je śniadanie. Przykicał zajączek.
- Co jesz?
- Co zając?