Na łożu śmierci leży stary człowiek. Wokół gromadzi się cała rodzina. On otwiera oczy i zaczyna słabym głosem:
- Tobie żono chcę dać w spadku sto tysięcy złotych,
- Tobie córko osiemdziesiąt tysięcy,
- Tobie synu tyleż samo,
- Tobie kochany wnuku pięćdziesiąt tysięcy.
Wszyscy z żalem, miłością, ale i ze zdziwieniem spojrzeli na dziadka, a gdy w pewnym momencie odwrócili od niego wzrok i zajęli się sobą, dziadek przymknął oczy i wyszeptał:
- Chcę, chcę, tylko skąd je wziąć?

 

 

Teleturniej 1 z 10:
- Proszę podać imię ukochanej Romea.
- Alfa.

 

 

Narzeczona do wybranka:
- Po ślubie będziemy się dzielić wszystkimi problemami...
- Ale ja nie mam żadnych!
- Bo jesteś kawalerem.

 

 

Czerwony Kapturek jechał do babci na rowerku. Złapał ją wilk, zabrał rowerek, a że był za ciężki połamał go. Zobaczył to niedźwiedź, złapał wilka, kazał pospawać rowerek i oddać Kapturkowi Następnego dnia, Czerwony Kapturek odwiedza babcię ze smakołykami. Wchodzi, stawia koszyczek i pyta:
- Babciu, czemu masz takie duże uszy?
- Żeby, Cię lepiej słyszeć!
- A czemu masz takie wielkie ręce?
- Żeby móc cię przytulić mocno
- Babciu, a czemu masz takie czerwone oczy?
- Od spawania, Dziewucho… Od tego spawania…

 

 

Rozmawia dwóch kolegów:
- Od sześciu lat codziennie rano wybieram się pobiegać.
- To masz kondycję?
- No nie wiem, wybieram się...

 

 

Dwóch kolegów wdało się między sobą w dyskusję w biurze. Zeszło po chwili na temat zbliżającej się przerwy obiadowej.
- No co tam masz dzisiaj na lunch? – pyta zaciekawiony kolega
- A wiesz... Ryż, sosik, rybka...
- Co za nagła burżuazja... Kuchnia japońska powiadasz? – uśmiechnął się zaraz.
- Coś ty... Paprykarz będę jadł, bo zapomniałem wczoraj po pracy chleb kupić na kanapki.

 

 

Rozmowa rodziców:
- Moje nastoletnie dzieci uważają mnie za Boga.
- Tak Cię kochają?
- Ignorują moje istnienie i rozmawiają ze mną tylko wtedy, gdy czegoś chcą.

 

 

Policjant:
- Proszę usiąść na krześle i zaczniemy przesłuchanie.
Prawnik (szeptem):
- Zaprzeczaj wszystkiemu.
Ja:
- TO NIE JEST KRZESŁO!

 

 

SMS męża do żony:
- "Kochanie, zostanę z chłopakami na jeszcze jedno piwo. Jeśli za 20 minut nie wrócę przeczytaj sms'a ponownie"

 

 

Jasio siedzi z psem w poczekalni u weterynarza:
- Azor, nie szczekaj tak! Zobacz, tam siedzi kotek i nie szczeka!

 

 

Parka narzeczonych dyskutuje podczas projekcji filmu.
Jakiś podenerwowany widz z tyłu mówi...
- Hej wy tam... przecież nic nie słychać!
- A co byś chciał słyszeć? To są nasze sprawy!

 

 

- Proszę pani! Pani pitbull goni jakiegoś faceta na rowerze!
- Niemożliwe! Mój pies nie umie jeździć na rowerze...

 

 

Trener złości się na zawodnika:
- Ile razy mam ci powtarzać, że konkurencja, w której startujesz nazywa się trójskok.
To znaczy, że odległość 17 metrów masz pokonywać trzema skokami, a nie jednym.

 

 

- Ból w pana lewym kolanie to kwestia wieku - wyjaśnia pacjentowi lekarz.
- Ciekawe - denerwuje się pacjent – drugie kolano tak samo stare, a jednak nie boli...

 

 

Policjant po krótkim pościgu zatrzymuje malucha, kierowca gramoli się z niego będąc w stanie lekko nieświeżym.
Policjant pyta:
- Co było parę kieliszków, nieprawdaż?
- Panie władzo, nic w ustach nie miałem, moja żona zrobiłaby mi awanturę.
- A czy pan wie, że żona panu wypadła z samochodu dwie przecznice temu?
- Wypadła? Dzięki Bogu, a ja już myślałem, że nagle straciłem słuch!

 

 

Do Zakopanego przyjechało parę osób, które koniecznie chciały posłuchać górala co gra na kobzie.
- Nie wiecie gdzie mieszka Baca co gra na kobzie? – pytają przechodnia.
- A tam na wierchu i pokazuje kierunek.
- Po dwóch godzinach doszli tam i pukają.
- Witajcie góralu, to wy gracie na kobzie?
- Niii, jo nie grom.
- To może wasza żona gra?
- Niii, ona też nie gro.
- A macie brata?
- Mom.
- Gra na kobzie?
- Niii.
Bardzo zawiedzeni schodzą w dół i jak uszli już kawał drogi Baca jeszcze ich widząc woła.
- Ej wycieczka!- i macha żeby wrócili.
Ostatkiem sił wchodzą i kiedy stanęli przed Bacą on mówi:
- Wiecie, ja żem sobie jeszcze przypomniał,że przecież mom szwagra... ale on tyż nie gro
na kobzie.

 

 

Spadochroniarz wyskoczył z samolotu. Gdy był na wysokości pięciuset metrów wyciągnął krótkofalówkę i pyta:
- Otworzyć spadochron?
Instruktor w samolocie:
- Jeszcze nie.
Jest na wysokości dwieście metrów.
- Otworzyć spadochron?
- Jeszcze nie.
Jest na wysokości pięćdziesiąt metrów.
- Otworzyć spadochron?
- Jeszcze nie.
Jest na wysokości dwóch metrów.
- Otworzyć spadochron?
- Coś ty?! Z dwóch metrów boisz się skoczyć?

 

 

Po powrocie ze szkoły:
- Wiesz, tato, Jacek nie przyniósł dziś do szkoły kapci i pani odesłała go do domu. No i mamy świetny pomysł!
- Tak? Ciekawe, jaki?
- Jutro bez kapci przychodzi cała klasa!!!