Co zrobić, jeśli otrzymamy przesyłkę, której nie zamawialiśmy? Czy trzeba za nią zapłacić, odesłać czy zostawić ją w domu?

Pamiętajmy, spełnienie świadczenia niezamówionego przez konsumenta następuje wyłącznie na ryzyko przedsiębiorcy!

W prawie cywilnym pod pojęciem umowy-kontraktu powszechnie rozumie się porozumienie stron, które wyraża się w złożeniu oświadczeń woli wyznaczających wzajemne prawa lub obowiązki.

Istotny jest właśnie fakt, że umowa jest ważna i wiążąca strony, jeśli istnieje oświadczenie woli dwóch stron – w tym przypadku przedsiębiorcy oraz konsumenta. Jeżeli sprzedawca wysyła towar do potencjalnego klienta bez przedstawienia mu wcześniej oferty i bez zapytania go o chęć zakupu danej rzeczy, to czyni to zawsze na własne ryzyko. W takiej sytuacji konsument nie ponosi żadnych zobowiązań. Innymi słowy, zwolniony jest z dokonywania jakichkolwiek opłat. Spełnienie świadczenia niezamówionego przez konsumenta następuje na ryzyko przedsiębiorcy i nie nakłada na konsumenta żadnych zobowiązań – nawet jeśli czasem sprzedawca tak przedstawia sytuację, że konsument może mieć wrażenie, iż ten obowiązek zapłaty na nim ciąży (na przykład poprzez załączenie faktury do towaru, który nie był przez nas zamówiony).

Co zrobić z paczką?

Jeżeli do naszych drzwi zapuka listonosz albo kurier i chce nam wręczyć przesyłkę, a my jesteśmy pewni, że jej nie zamawialiśmy (ani nawet nie znamy nadawcy), to najlepiej jej w ogóle nie przyjmować.

Może jednak zdarzyć się tak, że ktoś z domowników przyjmie przesyłkę podczas naszej nieobecności albo sami zrobimy to „z rozpędu”. Trzeba dokładnie sprawdzić, czy faktycznie nie składaliśmy żadnego zamówienia, czy w rozmowie telefonicznej z przedstawicielem handlowym nie zgodziliśmy się na przesłanie produktu na próbę. Nawet jeśli przedsiębiorca wysłał nam towar z załączoną fakturą i prośbą o zapłatę, to jeszcze nie oznacza, że faktycznie musimy za tę rzecz zapłacić. Konsument ewidentnie musi wyrazić zgodę na zawarcie umowy. Jeżeli takowej nie było, to sprzedawca naraża się na straty.

Adresat przesyłki niezamawianej przez niego ma prawo jej nie przyjąć albo odesłać ją na koszt przedsiębiorcy.

Pani Zofia otrzymała pewnego dnia paczkę z wydawnictwa. Była pewna, że nie zamawiała nic w tej firmie, ale pomyślała, że może jej mąż dokonał jakiegoś zakupu. Odebrała przesyłkę. Po powrocie męża do domu okazało się, że on też niczego w tym wydawnictwie nie kupił, a nawet go nie znał. Do opakowania produktu dołączona była faktura na 40 euro. Pani Zofia wyszła z założenia, że skoro nic nie zamawiała, to nic nie będzie płacić, i zostawiła paczkę w domu. Czy miała do tego prawo?

Tak, jak najbardziej – konsument może zachować nadesłaną rzecz. Wynika to z faktu, że przedsiębiorca (w tym przypadku wydawnictwo) nie może żądać zapłaty za przesyłkę, jeżeli nawet nie zapytał potencjalnych klientów o zgodę na jej przesłanie. Nie doszło w tym przypadku w ogóle do zawarcia umowy. W związku z tym konsument nie ma obowiązku dokonywania jakichkolwiek opłat ani nie jest zobowiązany do odesłania towaru.

Czasem w przesyłce konsument znajduje informację, że brak reakcji z jego strony spowoduje zawarcie umowy z nadawcą, na mocy której będzie on zobowiązany do dokonania zapłaty za przesłany produkt. Załączona informacja często sugeruje wręcz, że umowa została zawarta przez samo odebranie przesyłki! W większości przypadków przesyłka zawiera fakturę, przez co konsument ma wrażenie, że obowiązek zapłaty już powstał. Poza tym nadawca informuje konsumenta, że jedyną możliwością zwolnienia się z obowiązku zapłaty jest odesłanie przesyłki na własny koszt.

Pan Marek otrzymał niezamówioną przez siebie paczkę, w której znajdowały się męskie slipy (bardzo częsty przypadek w Belgii) z dołączoną fakturą na kwotę 0,00 euro, natomiast do faktury dołączone było postanowienie umowne, które informowało, że jeśli „umowa” nie zostanie wypowiedziana w formie pisemnej, to sprzedający uzna to za automatyczne przedłużenie na kolejne „świadczenia”. I rzeczywiście, kilka tygodni później pan Marek otrzymał kolejne opakowanie slipów, tym razem z fakturą na 18 euro! Po kilku kolejnych tygodniach przyszło do niego wezwanie do zapłaty 63 euro…

Są to tak zwane agresywne praktyki rynkowe, sprzeczne z prawem europejskim oraz z prawem wewnętrznym państw członkowskich. Stanowią wykroczenie i podlegają karze grzywny. Naturalnie firmy, które je stosują, bardzo często posiadają siedzibę w innym kraju niż ten, gdzie mieszka konsument, co z pewnością dodatkowo utrudnienia walkę z takimi niedozwolonymi praktykami. W Belgii instytucjami pozasądowymi, które rozpatrują skargi w tym zakresie, są: Ministerstwo Gospodarki oraz Test d’Achat-Test Aankoop.

 

Agnieszka Sità

prawnik, certyfikowany mediator długów

Tel. + 32(0) 495.28.98.24

www.trampolina.be

 

 

 

 

Gazetka 187 – grudzień 2019