Bierna agresja to niestety coraz powszechniejsze zjawisko, które może się przejawiać w najróżniejszy sposób. Najczęściej jest skrywana pod postacią subtelnych, z pozoru niewinnych wypowiedzi czy gestów. Pojawia się, gdy w zachowaniach, które sprawiają wrażenie kulturowo akceptowalnych, przemycamy złość, gorycz lub żal, ponieważ nie potrafimy albo boimy się wyrazić swoje niezadowolenie w sposób otwarty i niezawoalowany. Żyjemy w kulturze, w której nie uczy się nas wyrażać swoich potrzeb wprost, a emocje negatywne są piętnowane. Skutki tego odczuwamy niestety wszyscy.

Człowiek o osobowości bierno-agresywnej ma w sobie tak wiele złości, agresji, rozżalenia i goryczy, że w każdej sytuacji daje innym o tym znać. Warto tu zaznaczyć, że każdemu czasem zdarza się, że nie chce czegoś zrobić i mniej lub bardziej otwarcie okazuje swoje niezadowolenie. Każdy bywa zmęczony i zły, ale nie chce lub nie może tego okazać, przez co zdarza mu się wyrazić niezadowolenie nie wprost.

Problem pojawia się dopiero wtedy, kiedy osoba bierno-agresywna wyraża stałą niechęć do robienia tego, o co proszą i czego oczekują od niej inni, ale sama swoim zachowaniem przymusza wszystkich wokół, aby robili dokładnie to, czego ona sobie życzy. Żeby jednak nie wypaść źle (bo pozory bycia w porządku są dla takiej osoby ważne), „ubiera” swoje oczekiwania i roszczenia w najprzeróżniejsze manipulacje. Okazuje przy tym swoje rozczarowanie, że świat nie wygląda tak, jak by tego chciała, i że nie spełnia jej zachcianek. Taka osoba prezentuje w związku z tym cały wachlarz bierno-agresywnych zachowań.

W domu mogą to być tygodnie milczenia, niezwracanie na drugą osobę uwagi, ignorowanie, karanie ciszą, obrażanie się i „fochy”. To także różnego rodzaju złośliwości, wyśmiewanie, wywyższanie się i wszelkie szantaże emocjonalne („gdybyś mnie kochała, na pewno byś to dla mnie zrobiła”). Taki człowiek obwinia innych o swoje nieszczęścia i niepowodzenia oraz obnosi się ze swoim cierpieniem po to, aby wywołać u bliskiej osoby poczucie winy – że nie zajmuje się nim tak, jak by sobie tego życzył. W poczet zachowań bierno-agresywnych wpisują się także: plotkowanie, wyszydzanie, wypominanie, trywializowanie, pouczanie, złorzeczenie. Wachlarz zachowań przemocowych jest zatem bogaty. A wszystko to jest robione w białych rękawiczkach, bez śladów – bo nie ma siniaków ani krzyków, skarg sąsiadów, zdjęć rozdartej kurtki; nie ma dowodów.

Życie i codzienne funkcjonowanie z osobą, która uporczywie stosuje taktyki pasywno-agresywne, najprzeróżniejsze formy manipulacji i kłamstwa, bywa bardzo trudne, smutne i emocjonalnie wyczerpujące. Bo uderzenie czy zepchnięcie ze schodów widać, a milczenia, kłamstwa i manipulacji – nie. I to jest zasadnicza różnica. Z osobą zachowującą się w sposób bierno-agresywny mamy bowiem taką grę: to ja cię teraz zawstydzę, to ja wywołam w tobie poczucie winy, ale zrobię to w taki sposób, że nie będziesz mógł/mogła mi tego zarzucić ani udowodnić.

Tym samym ci, którzy stosują przemoc w białych rękawiczkach, mogą nie brać i nie biorą odpowiedzialności za swoją złość czy rozgoryczenie, bardzo sprytnie za to przerzucają wszystkie te negatywne emocje na drugą osobę. Nie mają przy tym poczucia winy. Nie chcą konfrontować się z tym, że ich niezgoda na coś wyrażona wprost wiązałaby się z nieprzyjemnymi dla nich uczuciami, i dlatego robią wszystko, aby tego typu „niedogodności” przerzucić na drugą stronę. Tej przemocy nie widać, ale jest ona bardzo dotkliwa dla doświadczającej jej osoby.

Jeśli zachowania bierno-agresywne są nieustające, natrętne i wyrządzają krzywdę emocjonalną, nie należy ich dewaluować. Trzeba zrobić wszystko, aby zacząć mówić o swoich krzywdach wprost. Bo to tylko kwestia czasu, że relacja z takim człowiekiem spowoduje u drugiej osoby problemy ze zdrowiem psychicznym, ale i fizycznym: problemy z żołądkiem, nawracające, przewlekłe migreny, alergie, hiperwentylacje, problemy z sercem, częste anginy, kłucie w klatce piersiowej, bezsenność, apatię, nerwicę, stany depresyjne. Bliski takiej osoby chodzi na paluszkach i robi, co może, aby nie wywołać kolejnego ataku wściekłości; stara się podporządkować, tracąc przy tym swoje poczucie ważności. Zatrważające jest przy tym, że takie przemocowe związki potrafią trwać latami – ponieważ przemoc odbiera moc. Na im więcej agresji pozwalamy, tym więcej jej od agresora otrzymujemy i tym mniej mamy siły, aby z takiej relacji wyjść.

Powinno się w takich sytuacjach obserwować siebie. Jeśli w kontakcie z drugą osobą często doświadczamy napięcia, jeśli nieustannie się zastanawiamy co, w jaki sposób i kiedy powiedzieć, jeśli ciągle się kontrolujemy i opracowujemy całą strategię, aby drugiej strony nie urazić, nie wywołać jej gniewu – to sytuacja jest zła i, kolokwialnie mówiąc, powinny nam się zapalić wszystkie czerwone lampki.

Także w pracy osoby bierno-agresywne mają duże pole do popisu, przykładowo: opóźnianie terminów, świadome nieodpisywanie na maile lub sabotowanie działań współpracowników przy zachowaniu wszelkich pozorów dobrych intencji i współpracy. Bierny opór, upór i nieefektywność są u takiej osoby na porządku dziennym. Nie pomaga zwrócenie uwagi ani prośba, aby zrobiła to, co należy do jej obowiązków. Można się wtedy spodziewać aktów zemsty, wybuchów złości i innych zachowań mających utrudnić nam życie, bo ośmieliliśmy się zwrócić uwagę lub poprosić o wykonanie pracy. Trzeba też być gotowym na wysłuchanie, jak bardzo tej osoby nie rozumiemy i nie doceniamy wszystkiego, co robi dla firmy; jak nie dostrzegamy jej zalet i starań. I jak inni koledzy i koleżanki traktowani są lepiej. Krótko mówiąc – jak wielkiej niesprawiedliwości losu doświadcza. W zasadzie można dojść do wniosku, że praca dla takiego człowieka jest więzieniem i nie wiadomo, dlaczego się tam znalazł.

Warto zaznaczyć, że osoby bierno-agresywne, z racji typu zaburzenia, na jakie cierpią, rzadko zgłaszają się na terapię z własnej woli. Nie uznają autorytetów, a więc także pracy z psychologiem czy terapeutą. Zazwyczaj robią krok w kierunku gabinetu tylko wtedy, kiedy zaczyna im się palić grunt pod nogami – np. pojawia się groźba utraty pracy, rozwodu, ewentualnie sądowy nakaz odbycia terapii. Wówczas jednak już samo przyjście do gabinetu i rozmowa są dla nich karą, za którą będą chciały wziąć stosowny odwet na terapeucie, np. nie przychodząc na sesje, spóźniając się, kłamiąc, szydząc i kwestionując jego kompetencje zawodowe. W następnej kolejności będą wyżywać się na różne sposoby na swoich najbliższych.

Aleksandra Szewczyk
psycholog