Kiedy byłem małym chłopcem i patrzyłem na straszne rzeczy pokazywane w wiadomościach, moja mama mówiła: „Szukaj pomocników. Zawsze znajdziesz ludzi gotowych pomóc”. Po dziś dzień, kiedy zdarza się „katastrofa”, przypominam sobie słowa mojej matki i znajduję ukojenie w myśli, że ciągle jest wielu ludzi gotowych pomóc – wielu troskliwych ludzi na świecie. (Mr. Rogers)

Fred Rogers jest postacią szczególną dla wielu pokoleń Amerykanów. W czasach, kiedy programy dla dzieci dopiero raczkowały i nikogo szczególnie nie interesował ich poziom, a dziecko wydawało się biernym i niezbyt rozgarniętym odbiorcą, pojawił się Rogers z programem dla przedszkolaków. Programem, który choć nie jest emitowany od lat, ponieważ jego twórca już nie żyje, pokazał, jak należy rozmawiać z dziećmi. I w ogóle, jak z nimi być.

Dzieci i młodzież stają dziś przed wyzwaniami, których wcześniejsze pokolenia nie znały. Jeśli coś się wydarzy w szkole, dziecko nie zdąży wrócić do domu, a jego zdjęcia już są na Instagramie. Kontrola rodziców nad tym, co dziecko widzi w telewizji lub czyta w internecie, również jest znacznie ograniczona. Prędzej czy później dziecko zetknie się z jakąś tragedią, usłyszy o czymś, co wydarzyło się w innej części świata lub też całkiem blisko, komuś ze znajomych lub jemu samemu.

Na szczęście życie większości z nas przebiega bez większych wzlotów i upadków. Oczywiście zmagamy się z trudnościami, czasami bardziej złożonymi i niespodziewanymi, ale są to sytuacje, z którymi zwykle można sobie poradzić. Na co dzień więc wydaje się, że nie ma potrzeby rozmawiać z dziećmi na tego typu tematy. Skoro nic się nie dzieje, można założyć, że dzieci są bardzo chronione. Jednak nie jesteśmy w stanie uchronić ich przed wszechobecnym wpływem mediów, przed obrazami z telewizji, newsami radiowymi czy nawet rozmowami dorosłych, które przypadkiem usłyszą. Dzieci są wystawione na wydarzenia, których nie rozumieją, a które mogą silnie zachwiać ich poczuciem bezpieczeństwa.

Dzieci na całym świecie wiedzą, że w Syrii ich rówieśnicy nie chodzą do szkoły, że w Las Vegas ktoś wystrzelił serię z karabinu, widzą zdjęcia z zadymionego metra lub lotniska. I zastanawiają się, a te odważniejsze zadają pytania.

Czy powinniśmy mówić z dziećmi na „takie” tematy? Czy należy je wprowadzać w świat, którego nie rozumieją nawet dorośli? Czy rolą rodzica i opiekuna nie jest chronienie dziecka jak najdłużej, trzymanie go w nieświadomości po to, by nie rujnować mu dzieciństwa? Bo to, co raz zobaczone, doświadczone, zostaje na zawsze, w takiej czy innej formie. Ale z tego właśnie powodu rozmowa z dzieckiem na temat różnych nieszczęść i katastrof dziejących się w odległym dla niego świecie jest potrzebna.

Mówiąc najprościej: trzeba o tym z dziećmi rozmawiać, ponieważ tylko w ten sposób mamy szansę pomóc im poradzić sobie z tym, co usłyszą. Warto na tę rozmowę zarezerwować czas, żeby nie odbyła się ona w biegu, pomiędzy jednym a drugim domowym obowiązkiem. Jak również po to, żeby dziecko mogło pytać. Śmierć, wypadek, atak to wydarzenia, które dzieją nagle i często są nie do przewidzenia, a przy tym czasowo lub trwale odbierają poczucie bezpieczeństwa – również dzieciom.

RZECZYWISTOŚĆ

Wbrew sugestiom mediów nie jest tak, że wzrasta liczba gwałtownych przestępstw, a spada ich wykrywalność. W gruncie rzeczy jesteśmy bezpieczniejsi niż kiedykolwiek wcześniej, ale też jesteśmy znacznie bardziej świadomi tego typu wydarzeń. Dorośli mogą mieć jednak problem z przyznaniem, że sami są przerażeni sytuacją. Mogą też nie zdawać sobie sprawy z faktu, że żywią głęboki lęk przed rzeczywistością. Spodziewają się na przykład, że padną ofiarą ataku terrorystycznego. To może ich powstrzymywać przed podejmowaniem rozmów z dziećmi. Unikanie tematu ma więc chronić przed fantazją, nie przed rzeczywistością.

Tymczasem kto, jeśli nie najbliższy dziecku dorosły, ten sam, który daje mu poczucie bezpieczeństwa i zakorzenienia w świecie, powinien mu ten świat wyjaśniać? Również jego ciemne i przerażające barwy.

ROZMAWIAĆ, ALE JAK?

Emocje

Dzieci mają dostęp do stanów emocjonalnych swoich rodziców, łatwo wychwytują ich niepewność, zdenerwowanie, lęk. Dlatego też zanim zaczniemy rozmawiać z dzieckiem, dobrze jest się uspokoić. Sami wówczas będziemy w stanie spojrzeć na dane wydarzenie z nieco innej perspektywy, a dziecku nie przekażemy swoich pierwszych, najsilniejszych emocji. Czasami trudno powstrzymać łzy, kiedy mówimy o czymś poruszającym. Jest to ludzkie i niekoniecznie trzeba kryć łzy przed dziećmi. Ważne jednak, żeby rodzic powstrzymał się przed szlochem, nie trząsł się z przerażeniu, oddychał miarowo, a więc nie zdradzał fizycznych objawów ciężkiego stresu.

Kontroluj media w swoim domu

W domach panują różne zasady w dostępie do radia, telewizji czy internetu. Niektórzy rodzice stosują politykę „zero telewizji”, jeśli w rodzinie są małe dzieci. Inni uważają, że dopóki dziecko aktywnie nie wpatruje się w ekran, telewizja może być włączona w tle. Jednak zwłaszcza w czasie, kiedy gdzieś na świecie dzieje się coś niepokojącego i media bombardują nas informacjami na ten temat, ważne jest, żeby jednak dziecko nie miało nawet pozornie biernego kontaktu z obrazami masakry. Nawet jeśli za jakiś czas gdzieś zobaczy zdjęcia lub usłyszy jakąś relację, będzie na to lepiej przygotowane, gdy wcześniej rodzic wyjaśni mu sytuację.

Dowiedz się, co dziecko już wie

Temat mógł się pojawić w rozmowach dzieci w szkole czy nawet w przedszkolu. Mogły one we własnym zakresie próbować poradzić sobie z danym wydarzeniem. Jeśli więc dziecko wniesie temat, zanim zaczniemy wyjaśniać i tłumaczyć, warto zapytać, co dziecko wie i jak to rozumie. Może to stać się dobrym momentem na korektę wyobrażeń dziecka, co z kolei zmniejszy w nim poczucie lęku. Na przykład dziecko może uznać, że za jakimś wybuchem stoją terroryści i w związku z tym będzie bać się w przyszłości korzystać ze środków transportu lub odmówi zakupów w centrum handlowym. Tymczasem wybuch mógł być spowodowany czymś zupełnie przypadkowym i nie ma powodu się bać.

Słowa odpowiednie do wieku

Jak zawsze, kiedy rozmawiamy z dzieckiem, warto sięgać po proste sformułowania i zostawiać możliwie najwięcej przestrzeni dla samodzielnych poszukiwań dziecka. Bardziej słuchać niż mówić. W aktywnym słuchaniu nie ma opuszczenia, jest natomiast uwaga i zainteresowanie. Ważne, żeby dziecko mogło doświadczyć różnych uczuć w bezpiecznej i wspierającej atmosferze. Nie musimy też znać odpowiedzi na każde pytanie dziecka. Nie będzie to oznaczać słabości rodzica, ale potwierdzi na przykład jego refleksyjność.

Moje dziecko nie wykazuje zainteresowania tematem

Czasami mamy wrażenie, że jakieś szczególnie ważne wydarzenie omawiane jest wszędzie. Nawet jeśli dziecko nie ma kontaktu z telewizją lub też jest za małe na samodzielne korzystanie z internetu, może o zdarzeniu usłyszeć od kolegów albo przypadkiem od dorosłych. Podczas wizyty w sklepie może natknąć się na drastyczne zdjęcia. Może na to zareagować natychmiast, na przykład przestrachem lub koszmarem nocnym. Reakcja może również pojawić się z opóźnieniem lub w najbardziej zaskakującej formie. Dzieci inaczej niż dorośli przeżywają żałobę. W jednej chwili są przybite i płaczliwe, a w następnej gotowe do zabawy. Jeśli więc dziecko sprawia wrażenie beztroskiego i głęboko zaangażowanego w zabawę, to rzeczywiście tak może być. Ale też nie należy zakładać, że nie myśli o tym, co usłyszało lub zobaczyło. Również dorośli próbują sobie radzić z trudnościami, odwracając od nich uwagę.

A co, jeśli nie mam wielkiej nadziei na zmianę?

Bywa tak, jak w starym powiedzeniu: „boję się otworzyć lodówkę, bo wyjdzie z niej…” kolejne nieszczęście, kolejny wypadek; kolejna osoba zginie w wypadku albo zostanie zastrzelona w kolejnej wojnie. Trudno samemu poradzić sobie z natłokiem wiadomości, dlatego rozmowa o nich z dzieckiem, często bardzo trudna, może wydawać się ponad siły. Dzieci najlepiej uczą się poprzez obserwację. Chcąc więc je uspokoić i przekazać, że rzeczywistość jednak nie jest taka zła, jak się w tej chwili wydaje, warto samemu w to wierzyć. I postępować w taki sposób, jakby złe wydarzenia były jedynie elementem rzeczywistości, a nie jest całością. O tym, jak sobie poradzić z poważną tragedią, dzieci uczą się też na przykładzie niepozornych codziennych wydarzeń. Obserwują swoich rodziców, którzy wspierają (lub nie) sąsiadów czy znajomych, którzy służą ramieniem do wypłakania przyjaciołom lub też sami z pomocy korzystają.

Na koniec

Nie jesteśmy całkiem bezbronni wobec zła i przemocy. Żeby zapobiec przyszłym tragicznym wydarzeniom, dziś musimy zadbać o relacje z innymi ludźmi. Musimy pomagać dzieciom budować i podtrzymywać związki z rówieśnikami.

Być uczciwi i łagodni wobec siebie i innych. Mówić o tym, co boli, i pozwalać mówić innym.

Rozmawiać z dziećmi. Traktować je jak osoby, które mają zdolność rozumienia, odczuwania i przetwarzania tego, co się wokół nich dzieje.

Być gotowi na łzy.

Być ciekawi innych ludzi. Przez to będziemy się mniej bać.

Jest w tym jakaś nadzieja. Również w tym, że nie wszystko możemy przewidzieć i uchronić siebie i dzieci. Bo skoro nie możemy kontrolować przyszłości, pozostaje trzymać się „tu i teraz”.

 

 

Katarzyna Cieślak

psycholog, psychoterapeuta

 

Gazetka 175 – październik 2018