Czy zastanawiali się kiedyś państwo, jaki wpływ ma kawa na nasz mózg i zdrowie w ogóle? Czy dwie filiżanki dziennie to już za dużo, czy może jeszcze w normie? Oczywiście wpływ kawy na każdego z nas jest kwestią indywidualną, ale przeprowadzono badania, które wykazują jej ogólnie prozdrowotne skutki.

Zacznijmy jednak od tego, w jaki sposób napój ten znalazł się na naszych stołach. Pierwsze wzmianki o spożyciu ziaren kawowca pochodzą z Etiopii. Tam owoce kawowca wykorzystywane były już w I tysiącleciu p.n.e. Spożywano je gotowane z dodatkiem masła i soli. Nie uprawiano ich i nie palono, ale po prostu zbierano z krzewów i drzew rosnących naturalnie. Już wtedy zauważono ich pobudzający wpływ na człowieka.

Styl picia kawy, jaki znamy obecnie (palone, a następnie zmielone ziarna), pochodzi z krajów arabskich. Przypuszcza się, że w XIII lub XIV w. kupcy arabscy przywieźli ziarna kawowca do Jemenu, gdzie opracowano metodę preparowania nasion poprzez prażenie i wytwarzanie z nich napoju. Największym ośrodkiem handlu kawą stał się wtedy arabski port Al-Mucha (zwany też Mokka). Pomimo początkowej krytyki czy wręcz zakazów spożywania tego napoju (ze względu na właściwości pobudzające) zwyczaj picia kawy rozpowszechnił się dość szybko na całym Bliskim Wschodzie.

Dzięki kupcom brytyjskim i holenderskim kawa pojawiła się w Europie około XVI w. W Polsce rozpowszechniona została po bitwie pod Wiedniem w 1683 r. Jej miłośnikami byli Jan III Sobieski oraz Bohdan Chmielnicki. Choć początkowo kawa znana było jedynie jako specyfik pobudzający, to już na początku XVIII w. znalazła się w polskich podręcznikach medycznych jako specyfik na schorzenia przewodu pokarmowego.

Według ICO (International Coffee Organization) zdecydowanie największym eksporterem kawy na świecie jest obecnie Brazylia. W dalszej kolejności znajdują się Indonezja, Etiopia i Filipiny. Głównym importerem są zaś kraje Unii Europejskiej. Tu spożywa się jej najwięcej. Mieszkańcy których państw najbardziej polubili picie kawy? Może Włosi, słynący z espresso czy cappuccino? A jednak nie! W 2017 r. zdecydowany prym wiodła Finlandia, gdzie średnie spożycie kawy wyniosło aż 12 kg ziaren rocznie na osobę. Na kolejnych miejscach znalazły się: Norwegia (9,9 kg) oraz Islandia i Dania z blisko 9 kg spożycia rocznie. W Polsce w tym samym roku spożyto ok. 3 kg ziaren kawy na mieszkańca.

To zadziwiająco duże spożycie kawy zwróciło uwagę naukowców, którzy postanowili zbadać dokładniej jej wpływ na zdrowie człowieka. Doktor Sarah McKay, neurobiolog z Oxford University, podaje wyniki badań, z których wynika, że picie przez Finów dwóch lub trzech filiżanek kawy dziennie wiązało się ze zmniejszonym ryzykiem rozwoju choroby Alzheimera. Podobne wyniki uzyskali neurobiologowie z USA, którzy badali osoby w wieku od 65 do 88 lat wykazujące pierwsze oznaki utraty pamięci. Umiarkowany poziomy kofeiny we krwi (trzy filiżanki dziennie) wiązał się ze zmniejszonym ryzykiem demencji.

Amerykański neurolog, dr Gary Arendash (University of South Florida), pracujący nad chorobą Alzheimera, stwierdził w raporcie: „Kawa jest niedroga, łatwo dostępna, łatwo dostaje się do mózgu i dla większości z nas ma niewiele skutków ubocznych. Co więcej, nasze badania pokazują, że kofeina i kawa wydają się bezpośrednio atakować proces choroby Alzheimera”. On sam, przekonany o dobroczynnym wpływie kawy, wypija, jak twierdzi, sześć filiżanek tego napoju dziennie.

Inne badania wskazały, że kawa ma nie tylko dobry wpływ na mózg, ale też zapobiega innym chorobom. Ochronne działanie kawy naukowcy potwierdzili w trwających 16 lat badaniach prowadzonych w Stanach i Europie, które objęły ponad 700 tys. uczestników. Wyniki zostały opublikowane w 2017 r. w prestiżowym „New England Journal of Medicine”. Wykazały one znaczące odwrotne zależności pomiędzy ilością spożytej kawy a śmiertelnością. Amerykanie pijący kawę, którzy spożyli więcej niż dwie filiżanki dziennie, osiągnęli prawie 20-proc. względną redukcję ryzyka w zakresie śmiertelności w porównaniu z osobami, które nie piją kawy. Jeśli chodzi o Europejczyków pijących więcej niż dwie filiżanki kawy dziennie, wyniki były następujące: od 7 do 10 proc. mniejsze ryzyko śmiertelności w przypadku kobiet i od 12 do 14 proc. w przypadku mężczyzn.

Dr Daniel Dressler z University of Medicine w Atlancie stwierdza w „New England Journal of Medicine”, że dzieje się tak, ponieważ kawa zawiera przeciwutleniacze i inne bioaktywne związki, które mają pozytywne działanie i chronią komórki przed uszkodzeniami, chorobami i starzeniem. Kawa jest złożoną mieszaniną biologicznie czynnych substancji, w tym: kofeiny (oczywiście), kwasu chlorogenowego, potasu, niacyny, magnezu i przeciwutleniaczy.

Z wyników tych badań z pewnością cieszą się smakosze kawy. Jej miłośnicy dobrze znają stymulujące działanie kofeiny, po której czujemy się bardziej czujni, energiczni i dysponujemy większą koncentracją.

Czy powinniśmy więc zacząć pić jej więcej? Zalecam ostrożność. Przede wszystkim wyższe dawki spożycia kawy mogą powodować negatywne skutki, takie jak niepokój, bezsenność i kołatanie serca. U niektórych osób może też zwiększać problemy z nadkwasotą i być nieobojętna dla żołądka. Picie kawy nie pomoże także zrekompensować ryzyka genetycznego.

Kawa nie jest więc złotym środkiem na wszystkie dolegliwości. Chcąc być zdrowszym i żyć dłużej, musimy pamiętać o ćwiczeniach fizycznych, dobrym odżywianiu, kontaktach społecznych i wsparciu najbliższych!

 

 

Beata Pawelczyk-Cnudde

Gazetka 179 – marzec 2019