Filip od zawsze był prymusem. Po części geniusz, po części kujon. Wszechstronnie utalentowany i ze wszech miar pracowity. Jeśli z czegoś kulał, natychmiast podkasywał rękawy i dyżurował nad podręcznikiem całą noc, by rano zgarnąć kolejną świetną notę na studiach. Problem zaczął się w tym roku, kiedy dostał pierwszą posadę. Pech chciał, że trafił do ekipy leni i migaczy. Co rusz czuje gulę w gardle, gdy zespół chórem wmawia dyrektorowi, że nikt nie da rady skończyć raportu na czas. Nikt? Nikt, z wyjątkiem Filipa. „Jestem jak drzazga!” – żali się po godzinach.

GRA W ŻYCIE

Autorzy fikcji mają cały wachlarz możliwości, by wciągnąć odbiorców w stworzone przez siebie światy. Ostatnio na czasie są gry paragrafowe, interaktywne. To gry oparte na wyobraźni gracza, podobne do gier fabularnych, ale przeznaczone najczęściej dla jednej osoby. Wyglądają jak książka (choć przypominają gry komputerowe), a ich nazwa wzięła się od paragrafów, czyli rozdziałów, których nie czyta się w standardowej kolejności, ale według określonych reguł. Gracz zaczyna czytać książkę od początku. Po pierwszym rozdziale napotyka dylemat, który sam musi rozwiązać. Ma do wyboru kilka opcji, a każda z nich odsyła go na inną stronę w grze. Sam decyduje więc, jak toczy się akcja. Takim sposobem, jeśli pierwszy rozdział kończy się na stronie dziesiątej, grę można kontynuować na stronie czterdziestej lub sześćdziesiątej, w zależności od własnej decyzji. Każdy kolejny rozdział to kolejny wybór. Gry paragrafowe to wciągająca rozrywka, która łączy w sobie ciekawą lekturę oraz możliwość decydowania o tym, co stanie się z bohaterami. Taka forma zabawy rozwija wyobraźnię oraz logiczne myślenie.

Filip stoi przy biurowym ekspresie do kawy. Łapie strzępki rozmów kolegów. W sobotę szwendali się po domówkach, a w niedzielę okupowali konsole. Do głowy im nie przyszło, żeby przejrzeć papiery firmowe. Znów nie są przygotowani. Znów chcą przerzucić winę na zbyt trudne zadanie. Gdy dyrektor rzuca na wejściu: „Kto skończył raport?”, recytują z pamięci wyświechtany frazes – „nikt”. Nikt? Dyrektor zawiesza wzrok na Filipie. Filip czuje ścisk w żołądku i wzmożone napięcie mięśni. Obniżony poziom tlenu powoduje poczucie duszności i przyspieszenie oddechu. Nogi jak z waty nie pozwalają młodemu mężczyźnie zmienić pozycji. To ten moment, kiedy musi wybrać między interesem własnym a interesem grupy, z której sam siebie wyklucza. Czuje się jak bohater gry paragrafowej. Jak najlepiej rozegrać? Który wariant wybrać?

QUASI SEKTA

Umówmy się, na przynależność do grup społecznych człowiek często nie ma wpływu. Nie dziwi więc, że ludzie w różny sposób odnoszą się do zasad i norm, jakie obowiązują w danej grupie społecznej, i w różny sposób wyrażają swoje postawy wobec niej. Uczeń musi funkcjonować wśród rówieśników, którzy zostali przydzieleni do jego klasy. Pracownik musi funkcjonować w kolektywie, do którego został oddelegowany.

James Stoner dowodził, że w psychologii społecznej spotykamy się z tzw. polaryzacją grupową, czyli tendencją grup do podejmowania decyzji, które są bardziej skrajne niż początkowe upodobania czy skłonności poszczególnych członków. To działanie można zaobserwować np. w decyzjach ławy przysięgłych, której członkowie po dyskusji byli skłonni wydać wyrok znacznie wyższy lub znacznie niższy, niż którykolwiek z nich proponował przed debatą. Grupy społeczne często ustalają jednakowy dla wszystkich obraz rzeczywistości oraz koncentrują się na wspólnych celach. To proces wzajemnego dostrajania. W ten sposób chcą zwiększyć swoje przekonanie o zasadności własnego podejścia do danego problemu. Wiadomo, faworyzuje się takie postanowienia, które są najbliższe tokowi myślenia większości uczestników. Taka konfiguracja może zmienić kształtowanie się opinii publicznej.

Z kolei psycholog Robert Cialdini zauważył, że w podejmowaniu decyzji udział ma tzw. reguła społecznego dowodu słuszności. To zasada, według której człowiek, nie wiedząc, jaka decyzja lub jaki pogląd jest słuszny (co może zależeć od różnych czynników), podejmuje decyzje lub przyjmuje poglądy takie same, jak większość grupy. Innymi słowy, uważamy, że jakieś zachowanie jest poprawne wtedy, gdy widzimy innych ludzi, którzy tak właśnie się zachowują. Zauważ, że gdy na ulicy jest czysto, ludzie także starają się nie brudzić. Szukają kosza na śmieci, aby pozbyć się zmiętego papierka po cukierku lub starego rachunku ze sklepu. Jeśli jednak na bruku leżą nieczystości, i oni odruchowo rzucają resztki pod nogi przechodniów.

Grupy kochają konformistów. Konformiści bezkrytycznie przyjmują normy, wzorce i wartości obowiązujące w środowisku. Konformizm to nic innego jak zmiana zachowania na skutek rzeczywistego bądź wyobrażonego wpływu innych ludzi. Gdy istnieje ewidentny dysonans między przekonaniem jednostki a presją grupy (jak w historii Filipa), w wyniku którego jednostka podporządkowuje się grupie, to mamy do czynienia z uleganiem. Uleganie pojawia się jedynie wtedy, gdy grupa nacisku jest fizycznie obecna. Gdy grupa znika, jednostka wraca do swoich uprzednich przekonań lub zachowań. Motywem takiego postępowania jest zwykle lęk przed odrzuceniem. Zdarza się, że trzymamy język za zębami z obawy przed ośmieszeniem. Dodatkowo do zachowań konformistycznych jesteśmy mobilizowani poprzez istnienie kar za przestrzeganie lub za nieprzestrzeganie narzuconych przez środowisko norm. Bywa, że nie jesteśmy gotowi na wyrażanie własnego odmiennego zdania, ponieważ chcemy być akceptowani. Badania dowodzą, że skłonność do ulegania motywowana lękiem przed wykluczeniem jest bardzo powszechna u ludzi we wszystkich kulturach.

Warto jednak pamiętać, że gdy ulegamy ograniczającej sugestii i naciskowi grupy, grozi nam syndrom grupowego myślenia. W wyniku narzuconej autocenzury grupa degraduje dobrowolnie swoje zdolności intelektualne. Myślenie grupowe prowadzi w skrajnym stadium do zupełnej utraty poczucia rzeczywistości, przeceniania własnej siły i możliwości działania. Okazuje się, że w sytuacjach, kiedy poszczególnym uczestnikom zależy na lojalności i zredukowaniu konfliktów, inteligencja grupy wcale nie przewyższa inteligencji jej poszczególnych członków. Wiele decyzji podejmowanych kolektywnie bywa nietrafionych. Znacznie lepiej byłoby, gdyby odpowiedzialna była wtedy jedna osoba. Zespół bowiem ulega złudzeniu co do swojej nieomylności. Ponadto w grupie pojawia się iluzja jednomyślności, kiedy milczenie jest traktowane jako wyraz zgody.

ŁAMISTRAJK

Ludzie, którzy zachowują się, myślą, ubierają się lub wypowiadają inaczej, niż jest to przyjęte, podlegają ostracyzmowi o różnym nasileniu. Niedopasowanie bywa szkodliwe. Zaniepokojone spojrzenia innych czy zwiększona uwaga mogą przeistoczyć się w kpiny, a skończyć agresją lub wręcz wykluczeniem. Wyrażanie własnego zdania wymaga nie tyle odwagi, co dojrzałości. Od najmłodszych lat uczymy dzieci, jak ważne jest bycie sobą i zachowanie prawa do odrębności. Okazuje się, że jako dorośli jesteśmy z tym na bakier. A paradoksalnie, szczerością w wypowiadaniu własnego zdania można budować swoją pozycję i zyskać szacunek.

Gdyby Filip wyparł się wykonanego przez siebie zadania, poczułby się nieasertywny, wykorzystany. Zrezygnowałby z własnych potrzeb i realizacji marzeń. Kto wie, może musiałby zapomnieć o premii rocznej? Nie miał przecież odwagi jasno i stanowczo wyrazić swojej opinii. A gdyby wyszedł przed szereg, nie zadowoliłby innych kosztem siebie. Nie udawał kogoś, kim nie jest. Umiejętność mówienia „tak” jest równie ważna jak umiejętność mówienia „nie”. Życie to balansowanie na granicy przekonań. Swoich i cudzych. Czyj interes – nasz własny czy osoby po drugiej stronie barykady – ma dla nas w tym momencie kluczowe znaczenie? Jeśli odmową nikogo nie krzywdzimy, to lepiej narazić się na gniew czy irytację, niż zgadzać się na coś wbrew sobie. Jasne, bycie oportunistą bywa wygodne. Rezygnując z przekonań, mamy szansę na doraźne korzyści. To jednak tani chwyt. Unik. Bo to, co inni o tobie myślą, mówi więcej o nich niż o tobie.

Nie żyjemy w bańce. Przeciwnie, chcąc nie chcąc, działamy w grupie. Ważne, żeby każdy człowiek ze swoimi różnorodnymi pomysłami mógł spotkać się z członkami grupy w połowie drogi. Ważne, aby i jedna, i druga strona potrafiły spuścić z tonu i pójść na kompromis, jeśli sytuacja tego wymaga. Wyjazdy integracyjne i zgrane ekipy są w modzie, ale w bezkrytycznej jednomyślności tkwi pułapka. Kluczem jest przyzwolenie na wyrażanie niezgody i kwestionowanie. Potakiwaczom dziękujemy.

SPRAWDZAM!

Gry paragrafowe nie opierają się na skomplikowanych zasadach, choć trzeba poświęcić im dużo czasu, zwłaszcza jeśli chce się dokładnie poznać całą fabułę i wszystkie zakończenia. Gdy dyrektor rzuca na wejściu: „Kto skończył raport?”, ekipa leni i migaczy recytuje z pamięci wyświechtany frazes – „nikt”. Nikt? Dyrektor zawiesza wzrok na Filipie. Filip czuje ścisk w żołądku i wzmożone napięcie mięśni. Obniżony poziom tlenu powoduje poczucie duszności i przyspieszenie oddechu. Nogi jak z waty nie pozwalają młodemu mężczyźnie zmienić pozycji. To ten moment, kiedy musi wybrać między interesem własnym a interesem grupy, z której sam siebie wyklucza… Wciel się w postać Filipa. Co ty zrobiłbyś na jego miejscu?

 

Sylwia Znyk

 

Gazetka 201 – maj 2021