„Cieszę się, że moja mama umarła” – powiedziała Jennette McCurdy, gwiazda młodzieżowego kanału Nickelodeon, promując swoją autobiografię, w której opowiada o codzienności pod kontrolą toksycznej matki. Na planie otoczona wianuszkiem fanów, w domu przeżywała piekło.

OD WIĘZI DO UWIĘZI

Jennette McCurdy przez lata występowała w popularnym serialu komediowym „iCarly”, a jej urodziwą twarz znały nastolatki na całym świecie. Mało kto wiedział jednak, że jej dzieciństwo nie było usłane różami. Wychowywana w biednej rodzinie mormonów starała się jak mogła, aby nie zawieść krewnych. Jej matka, Debra, gdy mała miała dwa lata, zachorowała na raka piersi. Odtąd obsesyjnie zaczęła bać się także o zdrowie córki. Do tego stopnia, że do czasu dorastania samodzielnie myła ją (nawet depilowała jej nogi!), wykonując córce, w obawie przed nowotworem, kontrolne badania miejsc intymnych. Jako ortodoksyjna mormonka nie widziała w tym niczego niestosownego. Powoływała się na głos Boga. Dopiero po latach nastolatka zorientowała się, że rodzicielka przekraczała granice.

Marzeniem Debry była kariera w show biznesie, ale nie miała odpowiednich predyspozycji, by móc pochwalić się choćby rólką w filmie. Swoje ambicje przelała na córkę, a ta, chcąc przypodobać się matce, potulnie wykonywała jej polecenia. Zagrała w dziesiątkach filmów i seriali. Jej podobizna zdobiła wielkoformatowe billboardy, spoglądała z pudełek na śniadania, koszulek, gazet, zabawek i niezliczonych gadżetów. Jej dochody szybowały w górę i stały się głównym źródłem utrzymania rodziny. Aby zagwarantować Jennette więcej dziecięcych ról, matka zastosowała destrukcyjny plan opóźnienia procesu dojrzewania. Wyliczała dziewczynie kalorie, wprowadzając drastyczne diety. Ubogi jadłospis doprowadził nastolatkę do zaburzeń odżywiania – anoreksji i bulimii. Nagminne wymioty spowodowały próchnicę, a w efekcie utratę zęba trzonowego. Życie miłosne Jennette również podlegało inspekcji. Gdy paparazzi przyłapali nastolatkę w towarzystwie mężczyzny, od razu dostała reprymendę od matki i szereg wiadomości z wyzwiskami. „Brzydki potwór” i „mała dziwka” to te najlżejsze. Mało tego, Debra, rozczarowana córką, zaczęła sabotować jej karierę – publikowała na stronach fanklubów nieprawdziwe informacje i obraźliwe wpisy.

Kumulacja oczekiwań matki, producentów, reżyserów oraz fanów doprowadziła młodą gwiazdę do załamania. Nikt nie dawał jej taryfy ulgowej. Eksperymentowała z używkami i szukała zapomnienia w niezobowiązujących relacjach z mężczyznami. Nabawiła się zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych (np. dotykała każdej rzeczy dokładnie dziesięć razy). Szczęśliwie udało się jej uniknąć publicznych upokorzeń. Relacje z matką naznaczają człowieka na całe życie. A przecież matka chciała dla niej jak najlepiej! Czy aby na pewno?

Do pewnego etapu rozwoju dziecko traktuje swoją mamę jako absolutny autorytet. Ma niewiele punktów odniesienia poza rodziną. Dlatego wszystkie prawdy, których dowiaduje się w ramach rodziny, stają się uniwersalnymi prawdami i głęboko zachowaną normą. Przecież dzieci nie znają innej rzeczywistości niż ta z toksycznym rodzicem. Nie mają innych rodziców do porównania.

CO ZA DUŻO

Bywają matki, które są nadopiekuńcze. A wyobraź sobie, że nadopiekuńczość to przemoc. Tyle że z dorobioną ideologią. Lawina miłości to żadne kochanie. To zaspokajanie swojego egoizmu. Względnie wypełnianie swojego życia życiem dziecka. Nadopiekuńcza matka zawsze startuje w przedbiegach. Na każdym kroku wyręcza potomka, nie pozwalając mu spróbować własnych sił i zmierzyć się z problemem. Organizuje zajęcia, skrupulatnie pilnuje zadań szkolnych. Nie daje mu ani czasu, ani przestrzeni. Odbiera wolność osobistą. Zaszczepia lęk przed światem. I wydawać by się mogło, że dziecko odnosi sukcesy. Staje na podium w konkursach, recytuje z pamięci tomiki poezji. A matka puchnie z dumy. Tyle że to jej sukcesy, nie dziecka. Wychowując potomka pod kloszem, buduje w nim fałszywe przekonanie, że zawsze ktoś wybawi go z opresji. A to wierutna bzdura. Człowiek wychowany w takim duchu nie potrafi funkcjonować w dorosłym świecie. Nie wierzy w siebie (bo niby jaki sukces osiągnął?), nie podejmuje wyzwań (bo bez mamy to ani-ani), niechętnie uczy się nowych rzeczy (bo ktoś zna się na tym lepiej). Jak było napisane w mojej szkolnej toalecie w liceum: „Life is brutal and full of zasadzkas. I sometimes kopas w dupas”. W życiu nie ma zmiłuj.

OD KRYTYKI GŁOWA BOLI

Bywają matki, dla których dziecko nigdy nie jest wystarczająco dobre. Za niskie, za wysokie, za chude, za grube. Nie doceniają potomka za to, kim jest, ale za to, co robi. Umniejszają jego sukcesy lub wręcz je bagatelizują. Żadne osiągnięcia nie są w stanie ich zadowolić, ale z namaszczeniem wyliczają wszelkie niedociągnięcia, potknięcia i porażki. Nie dostrzegają zalet. Wady tymczasem wyolbrzymiają i nie omieszkają wypominać na każdym kroku. Toksyczne matki mają tendencję do porównywania dziecka do innych – siostry, brata, rówieśników. I w tych zawodach własna pociecha zawsze przegrywa. W ich opinii starania dziecka nigdy nie są dość zadowalające. A słowa krytyki działają jak pociski. Demotywują, obniżają samoocenę, zabijają ducha walki. Nawet dorosłe dziecko toksycznej matki czuje, że na miłość (nie tylko matczyną) trzeba zasłużyć. I że nie jest wystarczające dobre, aby ten cel osiągnąć.

POWIAŁO CHŁODEM

Bywają matki na pozór idealne. Dziecko wychuchane, wydmuchane. Oprane, ubrane, nakarmione. Tymczasem pod perfekcyjną panią domu ziemia pokryta jest taflą lodu. Niby młody człowiek nie ma na co narzekać, a jednak gdy przychodzi do rodzicielki z dobrym słowem, pytaniem czy problemem, natrafia na ścianę. Nie ma wsparcia. Nikt go nie chce wysłuchać. Nikt go nie chce usłyszeć. Zaspokojono jego podstawowe potrzeby – ma co jeść, pić i na kark włożyć, więc co głowę zawraca? Jest matka, a jakby jej nie było. Nawet jej dotyk jest taki pusty. Dziecko wychowywane przez niedostępną emocjonalnie matkę nie uczy się dawać ani otrzymywać miłości. Ma problemy z uczuciowością, bliskością. Gubi się w związkach. Bo skąd ma wiedzieć, jak powinna wyglądać zdrowa relacja?

O NIEWDZIĘCZNIKACH

Bywają matki styrane życiem, sponiewierane, zmordowane. I za swoją parszywą codzienność psy wieszają na dziecku. Tymczasem ono nie oczekuje od matki poświęcenia. Nie wymaga zarzucenia rozwoju zawodowego, trzydaniowego obiadu (z obowiązkowym kompotem!) i trzepania dywanów cztery razy do roku. To perfidna manipulacja. Za życiowymi niepowodzeniami dorosłego stoi szereg podjętych decyzji (ewidentnie niewystarczająco przemyślanych). Te z kolei prowokują niespełnienie i neurotyzm. Szantaż emocjonalny („Nikt mnie w tym domu nie docenia!”, „Ja dla ciebie na głowie staję, a ty traktujesz pokój jak hotel!”) i roszczeniowość w imię domniemanych poświęceń zakłócają dziecku prawidłowe funkcjonowanie. Co rusz jest wpędzane w poczucie winy. W dorosłym życiu grożą mu zaburzenia nerwicowe.

TO WAŻNE

Bywają matki narcystyczne (ich potrzeby są zawsze na pierwszym miejscu), oprawczynie (dopuszczające się agresji fizycznej) czy uzależnione (nie spełniają swojej roli). Prawie wszystkie toksyczne matki mówią, że kochają swoje dzieci. Ba, pewnie tak czują. Czasem może nawet wcale nie zdają sobie sprawy z podłości swoich zachowań i toksyn, którymi karmią rodzinę. Miłość to jednak znacznie więcej niż słowa. To ekspresja emocjonalna wobec dziecka. To sposób reagowania na jego zachowanie i potrzeby.

Kobieta, która świadomie zachodzi w ciążę i rodzi dziecko, nie zakłada, że będzie dla niego toksycznym rodzicem. Kiedy toksyczne zachowania występują okazjonalnie, nie zdążą zrobić spustoszenia. Jeżeli jednak któraś z tych cech jest ci bliska (może jako matka też masz coś za uszami?) bądź jesteś dzieckiem matki jak w opisach, to pamiętaj, że na każdym etapie życia można sobie pomóc. Schematy psychologiczne można przepracować i zniwelować. Z odpowiednią pomocą. I ogromną chęcią.

Gdy w 2013 roku matka Jennette McCurdy zmarła, dziewczyna wycofała się z aktorstwa i rozpoczęła terapię. W sierpniu ukazała się jej autobiografia zatytułowana „Cieszę się, że moja mama umarła”. Książka znalazła się między innymi w zestawieniu TOP 5 pozycji polecanych przez amerykański dziennik „USA Today”, a okładka pojawiła się na billboardzie w centrum Nowego Jorku. Jennette bez ogródek opowiada w niej o swojej matce. Trucicielce.

 

Sylwia Znyk

 

 

Gazetka 215 – październik 2022