Susza w latach 2018–2020 była najgorszą w Europie od 250 lat. W tym roku bijemy rekord – susza, która właśnie pustoszy nasz kontynent, jest prawdopodobnie największą od ponad 500 lat. W sierpniu Europejskie Obserwatorium ds. Susz (EDO) poinformowało, że ponad dwie trzecie Europy zagrożone jest niedoborami wody. Ponad połowa krajów unijnych boryka się aktualnie z tą katastrofą klimatyczną, a jeśli w ogóle będzie lepiej – to nieprędko. Prawdopodobnie to nasza „nowa normalność”, którą ekolodzy zapowiadali od dłuższego czasu, a która na naszych oczach staje się faktem.

DESZCZE NIESPOKOJNE… I ICH BRAK

Przyczyną wzmagających się susz i pogłębiającego się deficytu wody w Europie są oczywiście zmiany klimatu, a szczególnie globalne pustynnienie. Od lat 80. ubiegłego wieku zjawiska ekstremalne, takie jak susze, huragany czy powodzie, stały się codziennością całego świata. Struktura opadów we wszystkich zakątkach globu uległa znacznej zmianie: coraz powszechniejsze są gwałtowne ulewy lub odwrotnie – całkowity brak deszczu. Wiele ekosystemów zanika, niektóre dostosowują się do nowych warunków, uboższych w wodę. Choć samego deszczu na świecie powinno być więcej, bo sumarycznie z oceanów więcej go wyparowuje, więc i więcej wraca w postaci opadów. W praktyce owe deszcze są zazwyczaj nagłe, ulewne, obfite: nieopłacalne dla środowiska żywego, bo woda nie zdąży wsiąknąć w glebę i nie przedostaje się do niższych jej partii. Takie deszcze, po okresach wielomiesięcznej suszy, niosą ze sobą gwałtowne powodzie, przypominające potop. Dodajmy do nich jeszcze pożary, które towarzyszą suszom na całym świecie, pustosząc glebę, całe ekosystemy, a także siedliska ludzkie. Trzy powiązane ze sobą katastrofy dzisiejszych czasów.

EUROPA SIĘ WYGRZEWA

Minione lato było wyjątkowo upalne na prawie całym kontynencie. Z nutką ironii można powiedzieć, że było to najchłodniejsze lato naszej przyszłości, ponieważ… lepiej już nie będzie. Rekordowa liczba dni letnich z temperaturą powyżej 30°C, rekordowa liczba dni bez opadów. I te statystyki prawdopodobnie rokrocznie będą biły rekordy. Skutki są straszne, choć dopiero w zestawieniu można dostrzec ich katastrofalną skalę.

Jak wskazuje raport CDO dotyczący rozwoju i skutków przedłużającej się suszy w Europie, 44 proc. powierzchni krajów europejskich objęte było w sierpniu br. stanem ostrzegającym poziomu suszy, a 9 proc. stanem alarmowym. Najgorzej było w Rumunii, Mołdawii i na Węgrzech. Włochy, Hiszpania, Portugalia i Francja były następne w kolejce. Niewiele lepiej sytuacja wyglądała w Wielkiej Brytanii, Holandii, Niemczech… Wymieniać można długo, bo praktycznie każdy kraj europejski w jakimś stopniu boryka lub borykał się z deficytami wody (w tym pitnej), suszą, powodziami, pożarami. Na tętniącej kolorami czerwonym i pomarańczowym mapie zaprezentowanej przez EDO jedynie Islandia wydaje się bezpieczną wyspą, której problem związany z suszą nieprędko będzie dotyczył (za to oczywiście jest narażona na inne zagrożenia związane z ociepleniem klimatu).

Susza w Europie to wiele dotykalnych zjawisk – miasteczka, w których od wielu miesięcy racjonuje się wodę, bo tej pitnej już od dawna nie ma (np. we Francji); usychające pola uprawne, zwiastujące pogłębienie się problemu żywnościowego na świecie (zainicjowanego wojną z Ukrainą; np. we Włoszech); tysiące hektarów spalonych lasów (np. Hiszpania); problemy gospodarcze związane z transportem rzecznym z powodu zbyt niskiego poziomu wód (np. Niemcy), ekosystemy rzeczne zniszczone wskutek katastrofy ekologicznej (np. Polska).

ODRA ZNAKIEM CZASÓW

To, co przydarzyło się polskiej Odrze na przełomie lipca i sierpnia br., jest bez wątpienia koszmarnym znakiem współczesności, gwałtownych zmian klimatu i – suszy. Stan wody w Odrze gwałtownie spadł, co doprowadziło do zrujnowania jej bioróżnorodności w zaledwie kilka dni (oczywiście przy wieloletnim wsparciu gospodarczą działalnością człowieka). Ekosystem rzeki będzie się odradzał latami i prawdopodobnie nigdy już nie wróci do stanu sprzed katastrofy, jeśli człowiek będzie nadal w niego ingerował.

Odra jest tegorocznym najbardziej wymownym przykładem nieobliczalnych skutków globalnego ocieplenia. Tymczasem w ostatnich miesiącach wysychają Ren, Pad, Loara, Tamiza, a nawet… chińska Jangcy. Rzeki, które są symbolem życia, obrazują nam naszą przyszłość. Wysychająca rzeka to wielopoziomowa katastrofa: ekologiczna (dla całej przyrody i dla człowieka), gospodarcza (i to pod wieloma względami), a także humanitarna (ze względów sanitarnych oraz „życiodajnych”). Jakie będą inne, nieprzewidywalne dziś, katastrofy związane z dynamicznym ocieplaniem się klimatu? Wkrótce na całym świecie, w tym – po sąsiedzku, możemy się zapewne spodziewać podobnych do przykładu odrzańskiego.

BŁĘDNE KOŁO KONSEKWENCJI

Człowiek w czasach suszy nie cierpi tak mocno, jak otaczająca go przyroda, aczkolwiek katastrofa ta dotyka go na wielu płaszczyznach. Samego problemu niedoboru wody pitnej jako źródła ludzkiego życia chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Deficyt wody przekłada się bezpośrednio na zdolność produkowania żywności – zarówno roślinnej, jak i zwierzęcej – a więc pogłębia ryzyko niedożywienia i głodu na świecie. Wpływa na stan utrzymania bezpiecznego systemu sanitarnego, jednocześnie wzmagając ryzyko przenoszenia chorób (w tym epidemiologicznych) oraz prawdopodobieństwo chorób wynikających z nieodpowiedniej higieny.

Woda pod względem gospodarczym ma bardzo złożone znaczenie. Jej brak lub niedobór powoduje konflikty we wszystkich sektorach gospodarczych – rolnictwo, przemysł, energetyka, turystyka oraz usługi nie są w stanie poprawnie bez niej funkcjonować. Jej deficyt oznacza dla człowieka gospodarczą recesję, zapaść ogólnoświatowego rynku i niekontrolowaną inflację.

Co ważne, wiele nowoczesnych, przyjaznych środowisku rozwiązań technologicznych funkcjonuje właśnie w oparciu o wodę – odejście od nich automatycznie spowoduje powrót do mniej ekologicznych rozwiązań. Zatoczymy koło. Mowa między innymi o energetyce, która już dzisiaj w wielu krajach opiera się na hydrotechnologii (czysta energia z wody). Zaniżona produkcja energii wzmaga korzystanie z nieodnawialnych źródeł energii, które emitują CO2 do atmosfery – a więc pogłębiają ocieplenie klimatu, które wzmaga zjawisko suszy. Błędne koło…

LOKALNE PRZECIWDZIAŁANIA

W całej Europie podejmuje się różne środki mające zniwelować skutki suszy. Powoływane są struktury polityczne, które zajmują się wszechstronnie problemem, wydawane są rozporządzenia, które muszą być respektowane przez obywateli, próbuje się ratować gospodarkę. Głównym działaniem jest ograniczanie zużycia wody przez mieszkańców danego regionu – często racjonuje się ją na osobę, wprowadza się zakazy podlewania ogródków czy mycia samochodów.

Bardzo ważne jest zbudowanie systemu rezerw na przyszłość. Susze będą prawdopodobnie corocznym problemem Europy, dlatego bez odpowiedniego zabezpieczenia nie ma szans na funkcjonowanie społeczeństwa i gospodarki na wystarczającym poziomie. Najważniejszym przeciwdziałaniem jest jednak oczywiście ochrona klimatu i środowiska. Jedynie ograniczenie emisji gazów cieplarnianych (globalnie) i zaangażowanie w ochronę poszczególnych ekosystemów (lokalnie) ma szansę dać jakikolwiek zadawalający efekt. O tym ekolodzy mówią od dawna, ale ich głos nawet w dobie katastrof klimatycznych jest niedosłyszany.

PROGNOZY POD ZNAKIEM ANOMALII

Prognozy nie wieszczą kresu tegorocznej suszy. Jesienią jej skutki powinny być mniej katastrofalne, jednak występujące lokalnie ulewne deszcze i burze nie rozwiążą problemu. Nie przyczynią się one do zwiększenia ogólnej wilgotności, odpowiedniego nawodnienia gleb i niższych jej warstw ani do wypełnienia zbiorników retencyjnych. Spadki wody nadal będą widoczne, przepływy w korytach rzek zmniejszone, za to coraz więcej pojawi się powodzi błyskawicznych i podtopień przy rzecznych korytach oraz w ośrodkach urbanistycznych. W najbliższych miesiącach nie prognozuje się zbawiennych jednostajnych, umiarkowanych, rozłożonych w czasie opadów.

Jak wynika z tegorocznego raportu ONZ nt. suszy, żaden kraj na świecie nie jest całkowicie odporny na suszę. Wskutek suszy i jej skutków do 2030 r. aż 700 mln ludzi będzie zmuszonych do przesiedleń z jej powodu. Już teraz ponad 2 mld ludzi odczuwa skutki deficytu wody. W ostatnich dwóch dekadach o 30 proc. wzrosła liczba i czas trwania susz na świecie (w porównaniu z dwiema poprzednimi dekadami). Nie powinien więc dziwić wniosek końcowy, że do 2050 r. susza będzie problemem aż 75 proc. światowej ludności, a taka susza jak ta w 2022 r. stanie się naszą „nową normalnością”.

Mamy za sobą najbardziej suche lato w historii pomiarów. Jak wspomniano na początku – najchłodniejsze lato naszej przyszłości. Jedynym rozwiązaniem, które może zatrzymać wszystkie czarne scenariusze, jest naprawa szkód wyrządzonych naturze. To jednak, nawet przy dobrej woli ludzkości (której niestety ciągle brak w decyzjach politycznych), jest już niemożliwe…

https://edo.jrc.ec.europa.eu/edov2/php/index.php?id=1111

Ewelina Wolna-Olczak

 

Gazetka 215 – październik 2022